Copyright © Instytut Rozwoju DIDASKALOS 2013
Wszystkie prawa zastrzeżone. `
<DO GÓRY
Wszystkie prawa zastrzeżone. `
Odkrywając historie miejscowości na Łużycach Górnych, tym razem zainteresowały nas dzieje powstania miasta Niesky (Saksonia), położonego w Niemczech, blisko granicy z Polską.
Miasto zostało założone przez Braci Morawskich z Herrnhut w 1742 roku. W roku 1741 do gminy chrześcijańskiej w Herrnhut przybyła kolejna grupa chrześcijan z Czech. Uciekli oni przed prześladowaniami religijnymi ze strony władz Habsburgów i kościoła katolickiego w ich ojczyźnie.
Andrzej Mytych: Dzisiaj mam przyjemność rozmawiać z Norbertem Palimąką, prezesem Fundacji ESPA, a także fundacji OBDS, biznesmenem i osobą, która zajmuje się różnymi społecznymi projektami. Norbert, cieszę się, że znalazłeś trochę czasu, aby ze mną porozmawiać. Chciałbym zadać Ci kilka pytań odnośnie misyjności. Co dla Ciebie oznacza być zaangażowanym w działalność misyjną?
Andrzej Mytych: Chciałbym ci Norbert zadać kilka pytań na temat siły historii. Wiem, że pewna konkretna opowieść wywarła olbrzymi wpływ na twoje życie. Czy mógłbyś nam o tym opowiedzieć?
Norbert Palimąka: Historia ta wydarzyła się kilka lat temu. Zobaczyłem materiał filmowy, dotyczący pracy dzieci na śmietniskach filipińskich. Pokazał mi go mój przyjaciel, który pracował wśród tych dzieci, pomagając im wyjść z tej sytuacji beznadziei i życia poniżej jakichkolwiek standardów. Na filmie zobaczyłem dziewczynkę o imieniu Mary Rose, która udzieliła wzruszającego wywiadu.
Kolejny etap podróży historycznych poświęcimy na zwiedzenie muzeum, które jest jedynym w swoim rodzaju na Łużycach Górnych, nie mające swojego odpowiednika w Polsce.
Muzeum zlokalizowane jest w miejscowości Hernnhut (Saksonia, Niemcy) i poświęcone jest historii misji Braci Morawskich, wysłanych z Herrnhut. Od początku istnienia Herrnhut około 2000 misjonarzy zostało wysłanych na cały świat, by ogłaszać Dobrą Nowinę (Ewangelię) o Jezusie Chrystusie. Pierwszymi misjonarzami wysłanymi byli Leonhard Dober i Dawid Nitschman, którzy w dniu 21 sierpnia 1732 roku udali się na wyspę Świętego Tomasza na Morzu Karaibskim do niewolników murzyńskich pracujących na plantacjach. Dzięki pracy misjonarzy powstały nowe miasta, dzielnice miast, wsie, osady, nastąpił rozwój szkolnictwa, rzemiosła, rolnictwa, przemysłu itp. W Herrnhut spotyka się często hasło “Herrnhut, małe miasto o światowym wpływie”. Niewątpliwie, żadna miejscowość z terenu Łużyc Górnych nie wywarła tak wielkiego wpływu na różne regiony świata i rozwój kościoła Jezusa Chrystusa jak Herrnhut.
Jednym z dwóch pierwszych misjonarzy Braci Morawskich wysłanych w roku 1732 z Herrnhut.
Głównym Starszym przywództwa Braci Morawskich.
Misjonarzem w Anglii, w Holandii, na Śląsku i na Inflantach.
Tym, który zainspirował swoim przykładem rówieśników w Herrnhut i następne pokolenia naśladowców Jezusa Chrystusa do posłuszeństwa jego rozkazom.
Była jedną z najwybitniejszych kobiet na Łużycach Górnych, które żyły na przestrzeni minionych wieków. Baronowa, żona zarządcy Łużyc Górnych, ambasadorka pietyzmu, biblijna chrześcijanka, matka gminy chrześcijańskiej Braci Morawskich w Herrnhut, babcia hrabiego Nikolausa Ludwiga von Zinzendorfa (ojca ruchu misyjnego Braci Morawskich). Znamienita postać okresu baroku, której wpływ na historię kościoła trwa do dnia dzisiejszego, a zapoczątkowane przez nią dzieła są w dalszym ciągu kontynuowane.
Pracę z dziećmi zainicjowaliśmy na Filipinach w 2011 r. Powstała wówczas szkoła podstawowa w Cuyabu, nazwana potocznie bambusową, gdyż do jej skonstruowania użyto bambusa, który jest na Filipinach łatwo dostępnym i tanim materiałem.
Fundusze potrzebne na projekt zabraliśmy od Polaków. Później wystartowaliśmy z programem adopcji na odległość, aby zapewnić finanse na kształcenie i dokarmianie dzieci. Nie wystarczy wybudować szkołę, trzeba jeszcze zapewnić środki na jej utrzymanie, a także na dokarmienie dzieci, tak aby nie musiały pracować i miały normalne dzieciństwo (patrz filmik: “Dzieci na śmietniku”).
Powołanie i pasja to jeszcze nie wszystko. Bez odpowiedniego przygotowania i zapłacenia ceny odniesienie znaczącego sukcesu jest niemożliwe.
Gdy byłem z Dorotą jeszcze w narzeczeństwie, wzięliśmy udział w dość dużej konferencji dla osób zainteresowanych pracą misyjną. To było wartościowe wydarzenie. Podsumowując je, jego organizator powiedział, że pragnie pomóc osobom powołanym na misje.
– Dla każdego znajdzie się miejsce, – mówił rozentuzjazmowany – potrzebujesz tylko umówić się ze mną na rozmowę. Każdemu pomożemy, wystarczy tylko być powołanym i mieć serce dla misji.
Jego słowa bardzo mnie podekscytowały. Oczywiście umówiłem się na rozmowę. Parę dni później pojechałem do niego do domu. Uważnie wysłuchał mojego monologu o tym, jak wydaje mi się, że jestem powołany na misje, a potem zadał mi rzeczowe pytanie:
Gdy Bóg mnie powołał, aby docierać do ludzi ze Słowem Bożym, zastanawiałem się nad tym, w jaki sposób wystartować, od czego zacząć? Jak wyjść z biblijnym przesłaniem poza mury kościoła? Rok po nawróceniu zacząłem głosić w kościele, ale pragnąłem w jakiś sposób dotrzeć z przesłaniem do większej grupy ludzi – do tych, którzy potrzebują coś przyjąć od Boga, choć może nie są nawet tego świadomi.
Andrzej Mytych: Dzisiaj mam przyjemność rozmawiać z Norbertem Palimąką. Norbert jest prezesem fundacji ESPA, która realizuje kilka projektów, ale ten który mnie szczególnie interesuje to Filipiny. Co roku robimy wywiad i jestem zawsze ciekawy co udało wam się osiągnąć i jakie są plany na przyszłość.
Norbert Palimąka: Jest mi bardzo miło, że projekt jest realizowany już trzeci rok. Na początku było dużo zapału i energii. Projekt jest bardzo rozwojowy więc emocje już trochę opadają i kontynuujemy pracę.
Niedawno miałem przyjemność rozmawiać z Norbertem Palimąką, prezesem Fundacji ESPA, liderem, biznesmenem. Chciałem zorientować się, na jakim etapie jest projekt szkoły na Filipinach i co udało mu się zrealizować w czasie trzeciej podróży do tego kraju.
Andrzej Mytych: Norbert, na przełomie listopada i grudnia tego roku po raz trzeci poleciałeś na Filipiny. Opowiedz nam o tej podróży.