Copyright © Instytut Rozwoju DIDASKALOS 2013
Wszystkie prawa zastrzeżone. `
<DO GÓRY
Wszystkie prawa zastrzeżone. `
Gdy byłem młodym mężczyzną, to miałem ważny Moment ACHA, który później pomógł mi w życiu dotrzeć do niezwykłych miejsc i osiągnąć zaskakujące cele, które na początku wydawały się dla mnie zupełnie nieosiągalne. Ten Moment ACHA był związany z odkryciem tak zwanej „Zasady małych kroków”. Nie wiem, czy kiedyś słyszałeś o tej zasadzie. Jej sedno można streścić następującym zdaniem:
Możesz pokonać nawet najdalszą podróż i zdobyć niezwykłe szczyty, jeśli:
Czy widziałeś kiedyś piękny ogród, który powstał przez przypadek i sam dba o swoje piękno? Tak samo rzecz się ma z udanym życiem. Nie jest ono efektem przypadku, ale świadomej pracy.
W swoim życiu żniemy to, co zostało w nie zasiane – przez nas, lub innych.
Żyjemy w świecie rządzonym przez przyczyny i skutki. Nasze życie jest między innymi rezultatem tego, co w nie zasialiśmy, a także, co zasiali w nie inni.
Zrozumienie funkcjonowania tej zasady może pomóc nam mądrzej budować swoje życie, ponieważ to, co dzisiaj robimy ze swoim życiem, a także komu i co pozwalamy w nie siać, tworzy naszą przyszłość. Jeśli będziesz mądrze podchodził do tego procesu, to będziesz pozytywnie oddziaływał na swoje życie.
Prowadzenie ogrodu wymaga świadomej i proaktywnej pracy
Jeśli pozostawisz jakikolwiek ogród sam sobie, to zdziczeje. Co więcej, chwasty zasiewają się same, natomiast piękne rośliny trzeba sadzić i pielęgnować. Wydobywanie z ogrodu piękna wymaga świadomej pracy, czasu i nakładów finansowych.
Życie każdego człowieka to inna historia. Historia złożona z różnych zdarzeń, przypadków, momentów, chwil radości i smutków. Opowiadana z perspektywy mijającego czasu nabiera wyjątkowości dla słuchających jej osób. Jedne historie budzą większe zainteresowanie, inne mniejsze. Są też takie, z których można się czegoś nauczyć, wyciągnąć wnioski, a niektóre zapamiętuje się do końca życia, mimo iż usłyszało się je tylko raz.
Sposób myślenia, patrzenia na siebie i otaczającą rzeczywistość, determinuje rodzaj życia, jaki prowadzimy. Myśli pełne strachu przynoszą destrukcję, odizolowanie, zubożają i niszczą to, co daje szczęście, radość i satysfakcję. Jeśli z myślami przepełnionymi lękiem zestawimy myśli napełnione pokojem, wolnością i właściwym sposobem patrzenia na siebie i świat, przyjdzie świeży powiew odwagi do podjęcia próby zmiany tego, co wąskie i ograniczające.
Ważnym jest przyjrzeć się uważnie swojemu życiu, aby sprawdzić, czy jest ono właśnie tym prawdziwym, pełnym życiem, zaplanowanym dla nas przez Boga, czy też jego marną namiastką. Warto odważnie stanąć w prawdzie i sprawdzić, czy naprawdę żyjemy, czy też trzymamy się granic wytyczanych nam przez lęki i naszą zachowawczość.
Podziwiamy to, co doskonałe, ale nie potrafimy się z tym utożsamić. Jest w nas zbyt wiele niedoskonałości i rys na charakterze. Dlatego też nadziei dla siebie poszukujemy u ludzi takich jak my – niedoskonałych – którzy jednak wbrew swoim niedoskonałościom dokonali niezwykłych rzeczy i stali się lepszymi ludźmi.
Posługuję się dwoma językami – angielskim i rosyjskim. Potrafię się w nich komunikować. Czytam w nich, piszę i mówię. Regularnie też tłumaczę na konferencjach i na różnych spotkaniach. Znajomość tych języków jest podstawowym narzędziem, którego używam do budowania służby i zarabiania pieniędzy.
Takie jest zakończenie historii o językach obcych w moim życiu, „przewińmy” ją jednak na początek, ponieważ właśnie tam, gdzie się zaczyna, jest lekcja, którą warto sobie przyswoić.
Niedawno usłyszałam tę oto historię:
Na podwórku bawiło się dwóch braci. Młodszy z nich zauważył ukrytego w kokonie motyla. Widać było, że zmaga się, by się z niego wydostać. Bez namysłu chłopiec wyjął scyzoryk z zamiarem uwolnienia biednego stworzenia. Bardzo chciał mu pomóc.
Zauważył to jego starszy brat.
– Stop! – wykrzyknął – Nie rób tego. Uwolnienie motyla może mu tylko zaszkodzić.
Ze zdziwionego wyrazu twarzy młodszego chłopca można było wyczytać, że nic nie rozumie. Starszy brat tłumaczył dalej:– Musisz wiedzieć, że kiedy gąsienica zamyka się w kokonie, przechodzi proces metamorfozy i przemienia się w pięknego motyla. Właśnie, gdy zmaga się próbując wydostać z kokonu, zyskuje siłę i zdolność do latania. Jeśli motyl nie przejdzie przez tę fazę, nie będzie miał siły, aby poruszać skrzydłami i lecieć, kiedy już będzie wolny. Uwalniając go, wcale nie zrobisz mu przysługi. Tak naprawdę jedynie go skrzywdzisz. Pozbawisz go możliwości latania i przekształcenia się w to, kim został stworzony.
Młodszy brat zrozumiał, że musi zostawić motyla i czekać, aż sam wydostanie się na wolność i zacznie latać.