Niedawno usłyszałam tę oto historię:
Na podwórku bawiło się dwóch braci. Młodszy z nich zauważył ukrytego w kokonie motyla. Widać było, że zmaga się, by się z niego wydostać. Bez namysłu chłopiec wyjął scyzoryk z zamiarem uwolnienia biednego stworzenia. Bardzo chciał mu pomóc.
Zauważył to jego starszy brat.
– Stop! – wykrzyknął – Nie rób tego. Uwolnienie motyla może mu tylko zaszkodzić.
Ze zdziwionego wyrazu twarzy młodszego chłopca można było wyczytać, że nic nie rozumie. Starszy brat tłumaczył dalej:– Musisz wiedzieć, że kiedy gąsienica zamyka się w kokonie, przechodzi proces metamorfozy i przemienia się w pięknego motyla. Właśnie, gdy zmaga się próbując wydostać z kokonu, zyskuje siłę i zdolność do latania. Jeśli motyl nie przejdzie przez tę fazę, nie będzie miał siły, aby poruszać skrzydłami i lecieć, kiedy już będzie wolny. Uwalniając go, wcale nie zrobisz mu przysługi. Tak naprawdę jedynie go skrzywdzisz. Pozbawisz go możliwości latania i przekształcenia się w to, kim został stworzony.
Młodszy brat zrozumiał, że musi zostawić motyla i czekać, aż sam wydostanie się na wolność i zacznie latać.
Lekcja na temat życiowej przemiany
Myślę, że metamorfoza motyla jest dla nas ciekawą lekcją na temat życiowej przemiany. Każdy z nas doświadcza różnego rodzaju zmagań i trudności. Często, kiedy przechodzimy przez taki sezon intensywnych próblemów i wyzwań, ciężko nam zobaczyć znaczenie tego, co się dzieje. Jesteśmy zmęczeni. Zwykle pojawia się poczucie bezsilności, ciasnoty i pytania o sens.
Chcielibyśmy, żeby ktoś po prostu przyszedł, zmienił rzeczywistość i uczynił rzeczy prostymi. Bywa, że oczekujemy tego również od Pana Boga. Mamy nadzieję, że przyjdzie i nagle wszystko uczyni łatwym, wszystko rozwiąże za nas. Myślę, że w niektórych przepadkach tak się dzieje. Działa wtedy po prostu łaska. Jednak są sytuacje, w których tak się nie dzieje.
Co wtedy? Czy Bóg nas zostawił, czy coś poszło nie tak?
Wyzwania , problemy i opozycja, których doświadczamy w naszym życiu, są zaproszeniem oraz okazją do wzrostu i rozwoju. Wydobywają z nas ukryty potencjał, zaś opór, którego doświadczamy buduje w nas siłę i charakter.
Lance Wallnau
Moje doświadczenie
Pamiętam pewną sytuację, która była dla mnie niezwykle trudna. Modliłam się i prosiłam Pana Boga, żeby usunął problem i pomógł mi. Oczywiście miałam na myśli szybką i bezbolesną zmianę.
Gdy taka interwencja nie przychodziła, na początku myślałam, że może nie usłyszał, więc wołałam więcej. Potem przyszedł okres zniechęcenia i myśli, że coś ze mną było nie tak lub że coś na pewno robię źle. Obawiałam się, że zostanę sama z moim problemem.
Teraz, z perspektywy czasu wiem, że Bóg nie zostawił mnie samej. Był ze mną cały czas, a konieczność odnalezienia się w tych okolicznościach wykształciła we mnie wiele cennych cech. Przyswoiłam też ważne lekcje o sobie samej, o Bogu i o życiu. To doświadczenie życiowe dało mi więcej niż przeczytanie wielu tomów książek, czy wysłuchanie godzin wykładów.
Dzięki tej, a także innym sytuacjom jestem dzisiaj tym kim jestem i w niektórych dziedzinach życia umiem już „latać” , a w innych – no cóż, jestem nadal w „fazie kokonu”.
Cel naszego życia
Wierzę, że celem naszego życia nie jest wygoda i minimalizm, ale zamanifestowanie naszej prawdziwej natury dzieci Bożych – rozwijając potencjał tego, kim jesteśmy, wykorzystując powierzone nam dary i talenty.
Często przeszkody i opór, które napotykamy stwarzają odpowiednie warunki ku takiej przemianie. W takiej perspektywie życie nabiera nowych barw.
Świat czeka na objawienie się Synów Bożych – świat czeka na objawienie się Ciebie.
Pokusa pogodzenia się z życiem „w kokonie”
Często w fazie ukrycia – „w kokonie” – przychodzi zniechęcenie. Przychodzą myśli, że może to już tak zawsze będzie, może lepiej porzucić marzenia „o lataniu” i zająć się ułożeniem sobie życia w tym kokonie. Przynajmniej tu jest „bezpiecznie”, a może tak naprawdę to w ogóle nie jesteśmy motylem, a tylko i wyłącznie „przeciętną gąsienicą”, która na dobre utknęła w swoim „kokonie”? Myśląc w ten sposób, godzimy się na życie „poczwarki”.
Co możemy zrobić?
- Przede wszystkim nie możemy się poddać ani porzucić nadziei.
- Pamiętajmy, że Bóg jest z nami, pomimo tego jak się czujemy. On jest blisko i nie pozwoli, aby trudności, przez które przechodzimy przemogły nas i pokonały. On obdarzy nas siłą, potrzebną do zwycięstwa. On nas nigdy nie opuści. Trudne sytuacje nie są w stanie zmienić prawdy odnośnie tego, kim On jest.
- Pamiętajmy o szerszej perspektywie. Spróbuj spojrzeć na przeciwności nie jak na góry nie do przebycia, a raczej jak na okazje ku transformacji.
Zamiast myśleć, co jest nie tak, poproś Boga, aby objawił Ci prawdę o Nim samym. W Jego świetle widzimy prawdę o nas i o życiu. W Jego cieniu odnajdujemy siłę i moc ku przemianie.
Umiłowani, teraz dziećmi Bożymi jesteśmy, ale się jeszcze nie objawiło, czym będziemy. Lecz wiemy, że gdy się objawi, będziemy do niego podobni, gdyż ujrzymy Go takim, jakim jest.
1 Jana 3:2
Jeśli się nie poddamy – wygraliśmy.
Dobre, dobre!
” On posyła nawet smoki i insekty, aby nas wyzwolić do życia w naszej prawdziwej tożsamości: synów i córek Boga.” John Eldredge
pozdrawiam z kokonu 🙂