Copyright © Instytut Rozwoju DIDASKALOS 2013
Wszystkie prawa zastrzeżone. `
<DO GÓRY
Wszystkie prawa zastrzeżone. `
Czy miałeś już możliwość zatrzymać się na chwilę, aby przemyśleć i zaplanować 2022 rok? Rzeczywistość zaskakuje nas na każdym kroku, a okrętem naszego życia miota w różnych kierunkach. Czasami można być kuszonym, aby machnąć na to wszystko ręką i dać się porwać rzeczywistości, po prostu dryfując tam, gdzie rzuci nas los. Jednak nie można dojść w sensowne miejsce, jeśli nie zmierza się konkretnym kierunku.
Regularnie, na przełomie każdego roku zatrzymuję się na chwilę, aby przemyśleć mijający rok i zaplanować kolejny. Mam wtedy możliwość zastanowić się:
To, co szanujesz będzie w twoim życiu wzrastało, a to, czym gardzisz będzie niszczało.
Szacunek tworzy środowisko ku temu, aby w naszym życiu rozwinęło się to, co wartościowe. Na przykład – jeśli mąż będzie szanował swoją żonę, to jego żona i małżeństwo będzie rozkwitać, a jeśli będzie okazywał jej brak szacunku, to jego małżeństwo będzie marniało.
Sposób myślenia, patrzenia na siebie i otaczającą rzeczywistość, determinuje rodzaj życia, jaki prowadzimy. Myśli pełne strachu przynoszą destrukcję, odizolowanie, zubożają i niszczą to, co daje szczęście, radość i satysfakcję. Jeśli z myślami przepełnionymi lękiem zestawimy myśli napełnione pokojem, wolnością i właściwym sposobem patrzenia na siebie i świat, przyjdzie świeży powiew odwagi do podjęcia próby zmiany tego, co wąskie i ograniczające.
Ważnym jest przyjrzeć się uważnie swojemu życiu, aby sprawdzić, czy jest ono właśnie tym prawdziwym, pełnym życiem, zaplanowanym dla nas przez Boga, czy też jego marną namiastką. Warto odważnie stanąć w prawdzie i sprawdzić, czy naprawdę żyjemy, czy też trzymamy się granic wytyczanych nam przez lęki i naszą zachowawczość.
Podziwiamy to, co doskonałe, ale nie potrafimy się z tym utożsamić. Jest w nas zbyt wiele niedoskonałości i rys na charakterze. Dlatego też nadziei dla siebie poszukujemy u ludzi takich jak my – niedoskonałych – którzy jednak wbrew swoim niedoskonałościom dokonali niezwykłych rzeczy i stali się lepszymi ludźmi.
Życie polega na tym, że co jakiś czas musimy wyruszyć ze swojej strefy komfortu, czasami zostawiając prawie wszystko za sobą.
Zmiana jest naturalną częścią ludzkiego życia, jednak z czasem, gdy przybywa nam lat, coraz trudniej przychodzi akceptowanie zmian. Z wiekiem mamy skłonność do tego, aby coraz bardziej się ich obawiać i opierać się im. Z tego też powodu panicznie trzymamy się centrum naszej strefy komfortu i histeryzujemy na samą myśl o tym, że moglibyśmy wypaść z gniazda, w którym trwamy i stracić choć część z tego, co w danej chwili posiadamy.
Jednak normalne życie polega na wypływaniu z bezpiecznych przystani i traceniu pewnych rzeczy, po to, aby dopłynąć do nowych portów i zyskać nowe. Dla chrześcijanina nawet śmierć jest zyskiem. Dlatego nie bój się straty. Nie trzymaj się kurczowo tego, co znane i bezpieczne. Nie jedź przez życie z zaciągniętym hamulcem bezpieczeństwa. Nie bądź konformistą. W przeciwnym razie trochę zyskasz, ale to co najlepsze stracisz. Co jakiś czas twoje [lepsze] życie zaczyna na ciebie czekać na granicy twojej strefy komfortu. Nie dawaj mu na siebie czekać zbyt długo.
Gdy uczyłem się w Anglii, w naszej szkole wykładał pewien stary Anglik. Zafascynowała mnie jego historia. Nawrócił się do Boga, gdy miał 40 lat. Był wtedy fryzjerem. Od tego momentu rozpoczął ekscytujące życie. Napisał i opublikował kilka książek, nauczył się greki nowotestamentowej, podróżował jako ceniony mówca. Robił wiele rzeczy, zupełnie nietypowych, jak dla fryzjera.
Po wykładach udało mi się zatrzymać go na krótką chwilę na parkingu. Nie zważając na to, że lał ulewny deszcz, zapytałem go podekscytowany:
– Jaki jest twój sekret?
Mój mentor, John Daigle, nauczył mnie wielu wartościowych rzeczy, ale szczególnie niezwykły, formujący wpływ na moje życie wywarło 14 prawd, które mi wpoił.
Ostatnio postanowiłem przeprowadzić wywiad z moją znajomą, Agnieszką Kurczewską, która doświadczyła ciekawego zwrotu w życiu, w wyniku, jak wierzy, pewnej szczególnej modlitwy do Boga.
Andrzej Mytych: Historia Twojej modlitwy jest dla mnie niezwykle interesująca, postanowiłem więc ją spisać. Opowiedz mi o niej.
Pewnie te rzeczy byłyby pomocne, ale tak naprawdę do przełomu najczęściej nie potrzeba rzeczy, które znajdują się poza naszym zasięgiem – wystarczy skorzystać z tego, co jest dla nas dostępne.
Parę tygodni temu opublikowałem wpis o tym, że mężczyzna jest stworzony do walki. Podałem też przykład walki z mojego osobistego życia.
W tym wpisie chciałbym wyjaśnić dlaczego myślę, że każdy mężczyzna powinien walczyć.
Kiedyś wraz z żoną odwiedziliśmy w Krakowie naszych przyjaciół, małżeństwo misjonarzy ze Stanów Zjednoczonych. W pewnym momencie, gdy kobiety przy Sukiennicach oddaliły się trochę od nas, Amerykanin spojrzał na mnie i ni z tego ni z owego powiedział:
Na krótko przed zdiagnozowaniem u mojego syna nowotwora złośliwego mózgu, przemawiałem do grupy mężczyzn. Mówiłem o tym, że mężczyzna jest stworzony do walki. Moja główna myśl była następująca:
Podejmuj walki, które są Ci przeznaczone i nie schodź z ringu, dopóki walka nie dobiegła końca.
Na spotkaniu tym mówiłem, że zbyt wielu mężczyzn w naszym kraju nie podejmuje walk, do których są przeznaczeni, zrzuca odpowiedzialność za swoją walkę na kogoś innego (np. na rodzica, żonę itp.), albo przedwcześnie rezygnuje z walki i schodzi z ringu.
Pamiętaj, że nie możesz „obracać” tym, czego nie masz. Możesz używać tylko to, co jest do Twojej dyspozycji. Prawdopodobnie to, co posiadasz jest wystarczającym, aby zacząć działać.
Wielu Polaków skupia się na tym, czego nie mają i na tym, co niemożliwe. Postrzegają to za wystarczające usprawiedliwienie, dla którego nie zajmują się tym, czym powinni się zajmować.
Ty jednak nie daj się wciągnąć w taki schemat myślenia i postępowania. To jest pułapka, która prowadzi do jałowego życia.
Niedawno usłyszałam tę oto historię:
Na podwórku bawiło się dwóch braci. Młodszy z nich zauważył ukrytego w kokonie motyla. Widać było, że zmaga się, by się z niego wydostać. Bez namysłu chłopiec wyjął scyzoryk z zamiarem uwolnienia biednego stworzenia. Bardzo chciał mu pomóc.
Zauważył to jego starszy brat.
– Stop! – wykrzyknął – Nie rób tego. Uwolnienie motyla może mu tylko zaszkodzić.
Ze zdziwionego wyrazu twarzy młodszego chłopca można było wyczytać, że nic nie rozumie. Starszy brat tłumaczył dalej:– Musisz wiedzieć, że kiedy gąsienica zamyka się w kokonie, przechodzi proces metamorfozy i przemienia się w pięknego motyla. Właśnie, gdy zmaga się próbując wydostać z kokonu, zyskuje siłę i zdolność do latania. Jeśli motyl nie przejdzie przez tę fazę, nie będzie miał siły, aby poruszać skrzydłami i lecieć, kiedy już będzie wolny. Uwalniając go, wcale nie zrobisz mu przysługi. Tak naprawdę jedynie go skrzywdzisz. Pozbawisz go możliwości latania i przekształcenia się w to, kim został stworzony.
Młodszy brat zrozumiał, że musi zostawić motyla i czekać, aż sam wydostanie się na wolność i zacznie latać.