Niedawno Wołodia, mój znajomy z Białorusi, który wyemigrował do USA i teraz pracuje jako kierowca tira, miał specyficzne doświadczenie. Pomogło mu ono spojrzeć w nowy sposób na siebie, swoją pracę i rolę w rodzinie.
Któregoś dnia, gdy wrócił z trasy do domu, zobaczył na stole rysunek swojego syna, na którym był namalowany mały chłopczyk, dziewczynka, kobieta, a obok niej jakiś gość z kwadratową głową. Pomyślał sobie: Ten z kwadratową głową to pewnie ja.
Wskazał synowi na małego chłopca z rysunku i zapytał:
– Kto to?
– To ja, tato.
– A to kto? – Pokazał na dziewczynkę.
– To moja siostra – odpowiedział syn.
– A to? – Pokazał na kobietę. – To mama?
– Tak – uśmiechnął się chłopczyk.
– A ten z kwadratową głową to ja? – Drążył dalej.
– Nie, – jego syn zrobił zdziwioną minę – przecież to Sponge Bob.
– Sponge Bob? – Tym razem zdziwił się Wołodia. – A gdzie ja jestem, synu? Nie ma mnie na rysunku naszej rodziny?
– Ciebie tato nie ma. Ty jesteś w trasie. Jedziesz swoim tirem.
To była chwila, w której mój znajomy uświadomił sobie, że w życiu jego syna jest siostra, mama i telewizor, ale nie ma jego, bo jest w trasie. Niby pracuje ze względu na dzieci, bo chce dla nich tego, co najlepsze, ale czy warto zapłacić aż taką cenę? Czy warto być „wyciętym z rodzinnego zdjęcia”?
Momenty takie jak te można zignorować, bo łatwo ignorować sygnały, które posyłają nam najbliżsi. Ale czy warto?
Czy zastanawiałeś się ostatnio nad tym, jak postrzegają Cię najbliżsi?
Jest wiele sposobów na to, aby mierzyć sukces. Jednym z nich jest to, jak twoje dziecko opisuje Cię rozmawiając ze swoim przyjacielem.
Anonim
Zastanów się przez chwilę:
- Jak opisują Cię Twoi najbliżsi?
- Co oni tak naprawdę myślą o Tobie?
- Jakie sygnały do Ciebie posyłają?
- Czy Twoje życie wymaga jakiejś zmiany?
0 komentarzy