Chciałbym opowiedzieć kilka pouczających historii z mojego życia. Pozwólcie, że cofnę się do początków mojej życiowej podróży.
W 1971 roku, mając 23 lata ukończyłem uniwersytet, zdobywając zawód nauczyciela matematyki. To był jedyny przedmiot, w którym czułem się pewnie. W szkole poprosiłem konsultanta, aby pomógł mi dobrać taki kierunek, gdzie nie będzie języka angielskiego, ani żadnego języka obcego. Nauka tych przedmiotów przychodziła mi z trudnością.
Przez pierwsze miesiące pracy nauczyciela bałem się publicznych wystąpień. Każdego dnia, ucząc w szkole musiałem zażywać leki powstrzymujące wymioty, ponieważ miałem tak silny lęk przed wystąpieniami publicznymi.
Po trzech miesiącach zrezygnowałem z pracy w szkole i razem z teściem zająłem się sprzedażą ubezpieczeń. Miałem wtedy 23 lata, byłem młodym, pełnym energii mężczyzną.
Postawiłem sobie za cel odniesienie sukcesu przed trzydziestką. Doszedłem do wniosku, że w wieku trzydziestu lat stanę się bogatym człowiekiem. Będę miał duży samochód, duży dom i dużo pieniędzy, będę osobą wpływową. To był mój cel – odniesienie sukcesu w wieku 30 lat.
Dwa miesiące po ślubie moja żona zaszła w ciąże. W 1973 roku urodził się nasz pierwszy syn John Junior, niecałe dwa lata później urodził się nasz drugi syn Jeff.
W 1978 roku zaliczyłem całkowitą porażkę w pracy ubezpieczyciela. Nie miałem do tego pasji, więc zrezygnowałem. Wszedłem w układ z pewnym biznesmenem. Zaczęliśmy wydawać czasopismo sportowe.
W ciągu tego roku moje życie zaczęło się staczać. Pogorszyło się moje małżeństwo, nie radziłem sobie jako mąż i ojciec. Nie radziłem sobie jako biznesmen. Nie odnosiłem sukcesu w żadnej dziedzinie swojego życia.
1977 roku moja żona powiedziała: Wracam do kościoła. Zadałem jej pytanie: Ale dlaczego?
Całe swoje dzieciństwo była wychowywana w kościele, natomiast ja byłem katolikiem i kościół dla mnie niewiele znaczył. Nie miałem żadnego poznania Boga, ale żeby zadowolić żonę, poszedłem z nią. Siedząc w kościele słuchałem Słowa i pomimo tego, że moje serce było twarde, Bóg zaczął we mnie działać.
Kluczowym wydarzeniem w moim życiu było spotkanie pewnej starszej pary, doktora i jego żony. Byli 20 lat starsi ode mnie, ale różnili się od innych. W ich związku widziałem miłość i radość, rzeczy, które były mi obce.
W maju 1978 roku zaprosili mnie na dużą konferencję dla młodzieży. Zgodziłem się pojechać jako kierowca autobusu i przy okazji powędkować. Nie chciałem chodzić na te religijne spotkania. Drugiego dnia konferencji, w sobotę po południu wróciłem z wędkowania, byłem na polu namiotowym i słyszałem muzykę w oddali. Przyszła po mnie żona doktora i zabrała na spotkanie. Złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Wiedziałem, że nie należy bić kobiet, więc ze względu na szacunek do niej, poszedłem.
Na spotkaniu było 2 tysiące ludzi, usiadłem na samym końcu na kocu. W ciągu 30 minut zmieniło się całe moje życie. Tego dnia głosił pewien mężczyzna, a ja czułem w swoim sercu, że jestem osobą zagubioną, bez nadziei w życiu. Zawołałem: Jezu jeśli jesteś tym kim ci ludzie mówią, że jesteś i jeśli możesz uczynić to, o czym oni mówią, weź moje życie i zrób z nim coś.
Boża moc spoczęła na mnie i stałem się nowym człowiekiem. Następnego dnia, gdy wróciłem do domu i wysiadłem z samochodu, moja żona popatrzyła się na mnie, pytając co się stało. Wyglądałem inaczej.
Słowo Boże mówi, że diabeł przychodzi, aby zabijać i wytracać, a Jezus przyszedł, aby dać nam życie. Tego dnia doświadczyłem po raz pierwszy prawdziwego sukcesu. To było 35 lat temu, ale Bóg dzisiaj również może zmienić twoje życie.
Zasada 1
Kluczem do życiowego sukcesu jest pojednanie z Bogiem.
Bóg ma kochające serce i nie chce, aby ktokolwiek zginął.
Moja żona i jej mama modliły się za mnie. Doświadczyłem radykalnego nawrócenia, nawet moje oblicze się zmieniło. Pomogło mi to przejść przez kolejne 35 lat życia.
Każdy z nas ma różne doświadczenia, ale najważniejsze jest tylko jedno – czy znasz Jezusa? Musisz umieć opowiedzieć własną historię. Każdy ma własną historię, ale powinna ona kończyć się Jezusem.
Czy spotkałeś się już z Jezusem?
Moje życie zmieniło się gdy miałem 29,5 roku, więc w wieku 30 lat odniosłem prawdziwy sukces. Stan mojego konta nie uległ zmianie, nie to jest prawdziwym sukcesem. Odnalazłem pokój z Bogiem i to jest sukces. Dzięki temu moje małżeństwo zostało zachowane. Bez Jezusa już dawno straciłbym żonę.
0 komentarzy