Jakiś czas temu miałem możliwość porozmawiać z pastorem Mirosławem Szatkowskim na temat budowania rodziny. Zapraszam do posłuchania podcastu.
Andrzej Mytych: Dziękuję Ci Mirosław za wyrażenie chęci na rozmowę. Chciałbym zadać Ci parę pytań na temat ojcostwa. Jesteś ojcem pięciorga dzieci. Opowiedz mi o swoich dzieciach.
Mirosław Szatkowski: Jednym z najciekawszych odkryć dla mnie było to, że to rzeczywiście piątka dzieci, a każde z nich takie inne! Często z żoną zastanawialiśmy się, jak to jest możliwe? Oznacza to, że w stosunku do każdego trzeba stosować inną drogę, inne sposoby. To jest naprawdę zdumiewające!
Na przykład mój najstarszy syn Darek w tej chwili ma 33 lata, a mi ciągle wydaje się, że ma w sobie ukrytą wrażliwość małego chłopca.
Z kolei Sara ma 30 lat, jest bardzo asertywna, silna i mocna.
Estera ma 27 lat i jest bardzo zdecydowana, wszystko ma bardzo poukładane i konsekwentnie zmierza do swoich celów.
Martyna ma 22 lata, jest bardzo ciepłą osoba, pozytywną osobowością.
I w końcu nasz najmłodszy syn Szymon, 17 lat, też jest bardzo ciepły i tak naprawę jest pociechą na tę sytuację, kiedy już wszystkie poprzedzające go dzieci opuściły dom.
A.M.: Pięcioro dzieci, czego nauczyło Cię to o ojcostwie?
M.Sz.: Dociera do mnie, że ojcem się jest zawsze, a więc to nie jest tylko zajęcie na ten czas, kiedy dzieci są w domu, ale widzę, spostrzegam to u moich dzieci, choć nie mówią mi tego wprost, że potrzebują ojca cały czas.
Oczywiście rola ojca zmienia się z wiekiem. Ważne jest, żeby to rozpoznać na czym ta rola polega akurat w tym wieku, w jakim znajduje się moje dziecko. Jestem przekonany, że ojcostwo to zajęcie na całe życie.
A.M.: Ostatnio rozmawiałem z jakimś Australijczykiem, który ma już dorosłe dzieci i jakoś tak zgadaliśmy się na temat ojcostwa. Powiedział, że gdy dzieci były małe, potem nastolatkami, ale ciągle były jeszcze z nimi w domu, to przejmował się, ale to wszystko nic w porównaniu z tym, jak one wyszły z domu. Jak to jest u Ciebie?
M.Sz.: Przejmujesz się inaczej. Myślę, że funkcja ojca, czyli sposób sprawowania ojcostwa zmienia się. Czasami mówię sobie, to dobrze, że jestem tak trochę z daleka i nie muszę uczestniczyć w tym, z czym oni się zmagają.
A.M.: Gdybyś mógł się cofnąć w czasie, miał taką szansę, mógł zacząć jeszcze raz, to czy były by jakieś rzeczy, które byś zmienił w swoim ojcostwie?
M.Sz.: Zdecydowanie tak. Poza takimi oczywistymi rzeczami, które wypada powiedzieć chrześcijaninowi, że więcej bym się z nimi modlił, więcej czytał Biblię, to jedną z rzeczy, która teraz do mnie dociera, to bardziej świadomie uczestniczyłbym w ich dzieciństwie. Bo dzieciństwo własnych dzieci bardzo szybko mija. Cieszyłbym się tym dzieciństwem, wykorzystałbym to dzieciństwo do założenia mocniejszych fundamentów relacyjnych.
Z kolei jako pastor, bardziej bym ich bronił przed presją tego, że są, czy były dziećmi pastora. Takie stawianie sprawy wyzwala pewną presję. Myślę, że nierozsądnie używałem niektórych rzeczy w ich życiu. Właśnie jakby powołując się na tą argumentację: Jesteście dziećmi pastora, powinniście w związku z tym postępować tak i tak, a tak wam nie wolno. To było nie rozsądne. Postrzegam to za bardzo smutny błąd.
A.M.: Dzisiaj jesteś już dziadkiem. Dorobiłeś się pięknej liczby pięciu wnuków. Czy jest różnica pomiędzy byciem dziadkiem, a ojcem?
M.Sz.: Oczywiście, że tak. Myślę, że bycie dziadkiem ma te walory, że masz już za sobą doświadczenie ojca, możesz trochę z dystansu spojrzeć na wnuki. Myślę, że rola dziadka polega bardziej na byciu takim podpowiadaczem, kimś kto stoi z boku, potrafi podpowiedzieć ojcu, czy rodzicom, potrafi coś podpowiedzieć wnukowi.
Myślę, że rola dziadka jest bardzo ważna. Jest on osobą drugiego planu, ale przy tym niezwykle ważnym członkiem rodziny, kimś kto może wywrzeć znaczący wpływ na wychowanie wnuka.
A.M.: Budujesz swoją rodzinę od kilkudziesięciu lat. Teraz jesteś już głową klanu Szatkowskich – pięcioro dzieci, pięcioro wnuków, kolejne z pewnością przyjdą. Czego się nauczyłeś jako głowa rodziny przez te kilkadziesiąt lat?
M.Sz.: Nie powiem w tym miejscu nic oryginalnego, ale to jest prawdziwe:
Bycie głową rodziny, to jest odpowiedzialność, która wymaga poświęcenia i wierności.
Są to wartości, które dzisiaj nie są za bardzo trendy, ale są fundamentalne, jeśli chcesz w zwycięski sposób tą rolę wypełnić.
A.M.: Podsumujmy ten wywiad ostatnim pytaniem. Co doradziłbyś mężczyznom, którzy chcą być dobrym mężem, dobrym ojcem, dobrym dziadkiem, dobrą głową rodziny?
M.Sz.: Myślę, że nigdy nie jest się na to gotowym w pełni. Jednak ma znaczenie, żeby się przygotować, bo trochę te napięcia można zminimalizować. Jednak zawsze będą występowały sytuacje zaskakujące, więc warto się przygotować, poczytać trochę książek, oczywiście mówię tu o wartościowej literaturze.
Myślę, że jeżeli ojciec jest dobrym wzorcem, to błogosławieństwem jest czerpanie z tego wzorca. Możemy wtedy mądrość pokoleniową przekazywać z pokolenia w pokolenie. Jest to też jedna z wartości, które dzisiaj gubimy.
Natomiast rady z biblijnej perspektywy: módl się i patrz na doskonałego Ojca, którym jest Bóg. Myślę, że to jest wzorzec, od którego możemy naprawdę wiele się nauczyć.
A.M.: Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.
0 komentarzy