Copyright © Instytut Rozwoju DIDASKALOS 2013
Wszystkie prawa zastrzeżone. `
<DO GÓRY
Wszystkie prawa zastrzeżone. `
Jakiś czas temu miałem możliwość porozmawiać z pastorem Mirosławem Szatkowskim na temat budowania rodziny. Zapraszam do posłuchania podcastu.
Andrzej Mytych: Dziękuję Ci Mirosław za wyrażenie chęci na rozmowę. Chciałbym zadać Ci parę pytań na temat ojcostwa. Jesteś ojcem pięciorga dzieci. Opowiedz mi o swoich dzieciach.
Mirosław Szatkowski: Jednym z najciekawszych odkryć dla mnie było to, że to rzeczywiście piątka dzieci, a każde z nich takie inne! Często z żoną zastanawialiśmy się, jak to jest możliwe? Oznacza to, że w stosunku do każdego trzeba stosować inną drogę, inne sposoby. To jest naprawdę zdumiewające!
Wczoraj spotkałem się ze swoim znajomym z młodości. Zaczęliśmy od zwyczajowego:
– Co u ciebie słychać?
Rozmowa zeszła na małżeństwo. Nagle z powierzchownej wymiany zdań, zaczęliśmy rozmawiać na bardzo osobistym poziomie. W pewnym momencie powiedział:
– Za rok będziemy z żoną obchodzić 25-lecie naszego małżeństwa. Przez pierwsze lata byłem złym mężem. Nie byłem odpowiedzialny. Nie szanowałem żony. Byłem dla niej przykry. Byłem skupiony na sobie. Rzadko zaspakajałem jej potrzeby. Ona przy mnie dojrzewała przez te lata jako kobieta, ale ja nie byłem dla niej dobrym oparciem. Nie tworzyłem domu, który byłby dla niej odpowiednim środowiskiem dla jej rozwoju, jako kobiety, żony i matki.
Dopiero z czasem to zrozumiałem i zacząłem pracować nad sobą. Szkoda, że było to w momencie, kiedy nasze małżeństwo zawisło na włosku. Ale udało nam się przezwyciężyć nasze problemy i dzisiaj jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. Ostatnie lata są naszymi najlepszymi.
– W dzisiejszych czasach – powiedziałem – wielkim osiągnięciem jest, gdy człowiek utrzyma rodzinę. Nie tak wiele w życiu osiągnąłem, ale mam żonę i trójkę dzieci, w miarę szczęśliwą rodzinę. Dla wielu ludzi w moim wieku to tylko marzenie. Chcieliby to mieć. Tak dużo rodzin się rozpadło, tyle w tej chwili się rozpada…
– To prawda. Sam ostatnio obserwowałem cztery pary znajomych, które się rozwodziły. Ale to wszystko dlatego, że dzisiaj małżonka traktuje się jak telewizor.
– Jak telewizor? – powtórzyłem za nim, myśląc że się przesłyszałem.
– Tak, jak telewizor – potwierdził. – Pamiętasz jak to było kiedyś z telewizorami w naszym dzieciństwie? Gdy się psuły, to się je naprawiało. A dzisiaj? Gdy teraz psuje się telewizor, to się go złomuje i idzie kupić nowy. W taki sposób wielu ludzi podchodzi do małżeństwa – gdy coś się psuje, to zamiast zająć się jego naprawą, kończą je i rozglądają się za kimś nowym, za nowym związkiem.
Ostatnio rozmawiałem z mężczyzną, który po roku małżeństwa rozwodzi się. Po roku? Co takiego mogło wydarzyć się podczas pierwszego roku związku małżeńskiego? Gdy zapytałem go o powód, zasypał mnie listą śmiesznych wymówek. Byłem naprawdę zdumiony. Tam nie było nawet zdrady, nie zostali przez życie wypróbowani w okrutny sposób, nie zderzyli się z chorobą, nie było żadnego nałogu, po prostu stwierdzili, że nadszedł czas na zmianę modelu (tj. małżonka), bo ten, którego posiadali nie odpowiadał im. Tak jakby małżonek był telewizorem, który można wyzłomować i zastąpić drugim.
Słuchając swojego znajomego, zwróciłem uwagę na dwa ważne spostrzeżenia odnośnie małżeństwa.
Małżeństwo i rodzina powinny być dla nas wartościami. Nasi najbliżsi to nie tanie sprzęty RTV, które można wyrzucić z naszego życia i zastąpić nowymi. Oni są naszym skarbem, o który powinniśmy się troszczyć.
Nie myl swojego małżonka z telewizorem. Gdy małżeństwo zaczyna się psuć, to nie jest czas, aby je zakończyć, ale aby nad nim pracować i naprawić je, zaczynając pracę od siebie.
Photo credit: Wikimedia Commons
Parę tygodni temu opublikowałem artykuł pt. Czy Twoje małżeństwo jest w stanie przetrzymać trudną próbę?. W tym wpisie chciałbym kontynuować rozważania na ten temat.
Małżeństwo jest konsekwencją decyzji
Czy wiesz, że Twoja obrączka jest symbolem decyzji – Twojej decyzji. Popatrz przez chwilę na swoją obrączkę i zadaj sobie pytanie: Co moja obrączka dla mnie znaczy? Co powinna znaczyć?
Andrzej Mytych: Dzisiaj mam przyjemność rozmawiać z Wiesławem Ziembą. Jest on wyjątkowym człowiekiem. Znamy się już od wielu lat. Zresztą, nie wiem czy w Polsce jest jakiś protestancki wierzący, który by go nie znał, albo o nim nie słyszał. Wiesław jest przywódcą, pastorem z wieloletnim doświadczeniem, mentorem i duchowym ojcem.
Kochanie, przepraszam ale spotkanie się przedłużyło, a omawialiśmy ważną kwestię, nie mogłem wyjść. Nie czekaj z obiadem…
Ileż to razy żony liderów, przywódców słyszą podobne zdanie? My zaś liderzy błogosławimy twórcę telefonii komórkowej (rachunki trochę zachwyt umniejszają), bo troskliwie powiadomiliśmy naszą ukochaną żonę, że się spóźnimy. Nie musi się zamartwiać, jest taka wrażliwa. Ona doskonale zdaje sobie sprawę, że być liderem to niezwykłe zadanie, w swojej mądrości i czułości wspiera nas i……czeka.