Gdy jako czterdziestolatek zostałem zaproszony do USA, moi znajomi przekonali mnie, że powinienem opracować listę rzeczy do zrobienia w Ameryce. Twierdzili, że bez sensu jest tak po prostu, bez celu pojechać do tego kraju. Więc któregoś dnia przed podróżą usiadłem i opracowałem listę rzeczy do zrobienia w USA. Wśród nich znalazły się takie ważne życiowe cele, jak:
- Pójść do restauracji na średnio wysmażony stek.
- Zjeść hamburgera.
- Obejrzeć film w kinie.
- Kupić sobie czapeczkę bejsbolową i koszulkę.
- Przejechać się tirem po amerykańskich pustkowiach.
- Spotkać się z przyjaciółmi.
Łącznie tych celów było trzynaście.
Gdy moja żona zapoznała się z tą listą, powiedziała:
– Ale ty kochanie nie masz żadnych przyjaciół w Ameryce. Niby z kim zamierzasz się tam spotkać?
W pierwszą niedzielę w Minnesocie podszedł do mnie w kościele Witali Homicz, mężczyzna z którym pracowałem przez pewien czas w Mińsku na Białorusi i zaprosił mnie do swojego domu na kolację. Nie widziałem go od 12 lat, nawet nie wiedziałem, że tam go spotkam.
Okazało się też, że w Minnesocie mieszkałem tylko 30 mil od Neda Berube, mówcy konferencyjnego, którego co roku tłumaczyłem w Polsce na konferencjach dla pastorów. Któregoś dnia przyjechał, aby zabrać mnie do restauracji na amerykański stek.
Skontaktował się ze mną też Iwan Karpcow, mój mentor z Białorusi, który kilka lat wcześniej wyemigrował do USA. Gdy dowiedział się, że będę w Portland, w Oregonie, powiedział, że mnie odwiedzi, bo mieszka w Seattle, które jest tylko dwie i pół godziny jazdy autem od Portland.
Tego wieczora, gdy dzwoniłem do żony, powiedziałem:
– Kochanie, jednak okazuje się, że mam przyjaciół w Stanach Zjednoczonych, z którymi mogę się spotkać.
W USA byłem kilkakrotnie. Udało mi się jak na razie zrealizować wszystkie moje niemądre cele, za wyjątkiem przejechać się tirem po amerykańskich pustkowiach, ale kto wie, póki żyję wszystko jest możliwe.
Moja niemądra lista celów nauczyła mnie ważnej lekcji:
Życiowa lekcja
W życiu jest możliwym więcej niż nam się wydaje, więc nie ma sensu bezmyślnie ograniczać swoich marzeń.
Od dwudziestego roku życia sporządzam listy celów, które realizuję. Czasami przeglądam swoje stare listy i zawsze jestem zaskoczony tym, w jak dużym stopniu zostały zrealizowane. Nie spełniłem wszystkich swoich celów i marzeń, ale dziesiątki zostały spełnione i zrealizowane z zaskakującą dokładnością.
Obecnie nadal spisuję swoje marzenia i tworzę listy celów, jednak dzisiaj nie filtruję ich przez pryzmat tego, co jest możliwe, bo skąd niby ja to mam wiedzieć? Życie i Bóg ustawicznie mnie zaskakują. Interesuje mnie raczej to, czy dana rzecz jest dobra, czy powinienem się jej podjąć i czy naprawdę tego pragnę.
Wyzwanie
Bez sensu jest żyć na tej ziemi bez marzeń i celów, szczególnie jeśli człowiek żyje z Bogiem, dla którego wszystko jest możliwe. Dlatego też chciałbym rzucić ci wyzwanie:
- Opracuj listę swoich marzeń.
- Napisz jakie cele zamierzasz w swoim życiu osiągnąć.
- Nie ograniczaj się. Mierz wyżej.
- Uwierz, że to jest możliwe.
- Zrób to, co możesz, aby spełnić swoje marzenia i zrealizować cele.
Zastanów się
- Czy pogodziłeś się z szarą rzeczywistością, czy też pragniesz czegoś więcej?
- Czy marzysz?
- Czy sporządziłeś listę marzeń?
- Czy spisałeś już cele, które zamierzasz osiągnąć?
0 komentarzy