Niedawno opublikowaliśmy pierwszą część wywiadu z bp Markiem Kamińskim na teamt chodzenia w Duchu Świętym. Dzisiaj publikujemy dalszą część rozmowy.
Andrzej Mytych: Co to znaczy chodzić w Duchu?
Marek Kamiński: Przede wszystkim uświadomić sobie, że gdzieś we mnie, wokół mnie, przy mnie, jakkolwiek chcemy to nazwać jest Osoba, która nas kocha, myśli, czuje i jest gotowa nam pomagać, jest gotowa zrobić wszystko żeby nasze życie miało sens, treść, a także przyniosło owoc.
Jest Bóg, który jest ze mną, nie jestem sierotą. Nie jest tak, że mój Ojciec jest gdzieś daleko w niebie, a tutaj ja sam jeden bezsilny, z wielkimi trudami muszę sobie poradzić.
Bóg jest ze mną, Duch Święty jest obecny przy mnie zawsze wtedy, kiedy upadam i grzeszę oraz wtedy, kiedy robię coś dobrego.
Teraz pytanie brzmi, czy jestem gotowy, aby się do Niego przystosować, żeby podać Mu swoją dłoń i powiedzieć, że ja jestem człowiekiem, a On Bogiem i zgodzić się, aby mnie prowadził i podpowiadał, jak postępować. Oczywiście to nie musi dotyczyć zwykłych, prostych sytuacji życiowych, ale myślę, że jeżeli chodzi o naszą służbę, kłopoty, troski, owocne życie dla Boga, chodzenie w Duchu Świętym musi oznaczać przystosowanie się do Niego, do Jego dróg.
Spędzam czas z Bogiem, żeby namaszczał mnie, żeby obecność Ducha Świętego przez moje życie mogła się eksponować. To jest bardzo proste w sensie zrozumienia, co nie znaczy, że łatwe w wykonaniu, ale możliwe dla każdego.
AM: Myślę, że większość ludzi, którzy czytają wywiad, zadają sobie pytanie: Co należy zrobić, aby pogłębić swoją duchowość? Jak biskup odpowiedziałby na to pytanie?
MK: Odpowiedź jest bardzo prosta. Cieszę się, że Bóg nie daje nam rzeczy, które byłyby zbyt skomplikowane, bo wówczas byłyby tylko dla niektórych, dla wybrańców.
Myślę, że powinniśmy mieć właściwą relację ze zborem. Należy być człowiekiem, który wnosi radość, swoją obecnością, dobre nastawienie do zboru, buduje tę społeczność. Sugerowałbym, żeby zawsze ubrać się na nabożeństwo w uśmiech. Kościół ustawicznie ma jakieś problemy, to jak w każdej rodzinie, są fantastyczne rzeczy, ale również problemy. Zbór ma być miejscem pozytywnym, budującym, a nie miejscem niezadowolenia. Sugeruję, aby znaleźć dla siebie miejsce w lokalnym zborze i tam budować społeczność, zaangażować się w służbę, nauczyć się spędzać czas z Bogiem.
Kiedy spędzam czas z Bogiem, uwielbiając Go, wyznaję Jezusa Panem, tylko dlatego, że Duch Święty czyni to we mnie. Mogę śpiewać, modlić się rozumem i językami, wywyższać Go, a także mówić o rzeczach, które dzieją się w moim życiu, prosić, aby Duch Święty działał we mnie.
Słowo Boże jest natchnione przez Ducha Świętego, więc kiedy z otwartym sercem czytamy, czasem dotyka nas bardzo, czasem nic nie czujemy. Jeśli chcesz być w kościele i budować go, spędzaj czas z Bogiem, a wtedy łaska Boża będzie nas dotykać. To jest proste w zrozumieniu i wytłumaczeniu, natomiast wymaga dyscypliny i poddania się.
AM: Mam jeszcze pytanie odnośnie namaszczenia. Co to jest namaszczenie? Do czego ono jest potrzebne? Co zrobić, aby pogłębić swoje namaszczenie?
MK: Najogólniej powiedziałbym, że namaszczenie to termin chrześcijański, który sugeruje, że na kogoś został wylany olej, kojarzy się z wysłaniem tego człowieka do służby. W starym Testamencie to byli kapłani, królowie. Nowy Testament mówi o powszechnym kapłaństwie, powszechnym namaszczeniu Ducha Świętego.
Po pierwsze oznacza to, że Bóg wybiera nas do jakiejś służby, do jakiegoś dzieła.
Po drugie Duch Święty zaczyna nas używać w służbie, w jakiejś dziedzinie naszego życia. To On działa, a my jesteśmy Jego narzędziem, On mówi przez nasze usta, używając naszego rozumu. To, co wypowiadamy jest raczej głosem Ducha Świętego, niż naszą refleksją czy myśleniem.
Namaszczenie to działanie Ducha Świętego, poprzez życie człowieka.
AM: Co trzeba uczynić, żeby pogłębić swoje namaszczenie?
MK: Jak już powiedziałem wcześniej, należy być w zborze, starać się służyć, spędzać czas z Bogiem i podporządkować się Bogu. Czasem może być tak, że podporządkowujemy się wersetowi z Biblii, który mówi np. nie kłam. Czytając Słowo dochodzimy do wniosku, że będziemy mówili zawsze prawdę.
Myślę tu też o takim podporządkowaniu, że kiedy mamy głosić, czytamy Słowo Boże i prosimy Boga o to, co mamy mówić. Nagle wpada nam myśl do głowy i zaczynamy tworzyć kazanie. Okazuje się, że kogoś ono dotknęło.
Jeżeli dotyczy to ewangelizacji, czujemy silne pragnienie, żeby komuś powiedzieć o Jezusie.
Kiedy poddamy się, po jakimś czasie widzimy, że to nie my, tylko Duch Święty. To nie muszą być bardzo wzniosłe rzeczy, ale Bóg daje nam impulsy, że chce nas do czegoś użyć. Ważne jest to, żebyśmy byli we właściwym dla siebie środowisku, w zborze, w służbie, w spędzaniu czasu z Bogiem, a resztę Pan Bóg zrobi, o to nie trzeba się martwić.
AM: Dziękuję za rozmowę.
0 komentarzy