Copyright © Instytut Rozwoju DIDASKALOS 2013
Wszystkie prawa zastrzeżone. `
<DO GÓRY
Wszystkie prawa zastrzeżone. `
W listopadzie odwiozłem mojego syna, Szymona, do szpitala. Miał mocne bóle głowy, wymiotował, pojawił się światłowstręt. W ogóle nie otwierał oczu. W szpitalu zrobiono mu badania, podłączono do kroplówki, dożylnie podawano mu leki.
Następnego dnia obudziłem się zaskoczony, że na mojej klatce piersiowej siedzi słoń. Nie mogłem oddychać, dusiłem się. Otworzyłem swoje oczy, patrzę, a na mojej piersi siedzi choroba mojego dziecka. Sparaliżowała mnie. Nie mogłem się ruszać.
Są rzeczy, które można zrobić później, są również takie, których przełożyć się nie da.
Parę dni temu zmarł sąsiad, z którym się przyjaźniłem. Trzy tygodnie wcześniej źle się poczuł i został skierowany do szpitala na oddział wewnętrzny.
Dziwna była nasza relacja. Z pewnością żyliśmy w różnym tempie. Jego życie było spokojne, poukładane, toczące się w wolnym tempie, natomiast moje – zupełnie zwariowane – szybkie, niespokojne, intensywne.
Jednym z kluczy do dobrego i satysfakcjonującego życia jest wdzięczność.
Żyjemy w kulturze, która w dużym stopniu kieruje się służeniu mamonie, a przejawem służenia mamonie jest chciwość. Wyraża się ona między innymi tym, że człowiek ciągle jest niezadowolony z tego co posiada.
Niezadowolenie jest częścią życia naszego społeczeństwa. Dzieje się ponieważ bardzo często jesteśmy skupieni na tym czego nie mamy, czego nie osiągnęliśmy, czego nie udało nam się zdobyć, kim nie udało nam się zostać… Trudno nam wykrzesać ze swojego serca wdzięczność za to co mamy, a przecież jeśli żyjemy w Bogu, to mamy aż tak wiele.