Copyright © Instytut Rozwoju DIDASKALOS 2013
Wszystkie prawa zastrzeżone. `
<DO GÓRY
Wszystkie prawa zastrzeżone. `
W 1996 roku, gdy jeszcze prowadziłem amatorski teatr laki zostałem zaproszony na dziesięciodniowe szkolenie do Stanów Zjednoczonych. To była wspaniała przygoda i fascynujący czas. Z całej Ameryki zjechali się lalkarze, autorzy scenariuszy, brzuchomówcy, klauni i inni tego typu zapaleńcy oraz oryginały. Szkolenie odbywało się w dużym miasteczku akademickim. W ciągu dnia chodziłem na różnego rodzaju warsztaty, a wieczorem podziwiałem wspaniałe występy teatralne. Były niesamowite. Najbardziej zapadł mi w pamięci występ przy użyciu lalek fluorescencyjnych świecących w ciemności.
Któregoś wieczora jechałem na tylnym siedzeniu z dyrektorem służby chrześcijańskiej, która zorganizowała to szkolenie. Prowadził auto, obok niego siedział Brytyjczyk, ewangelista, który spędzał wiele czasu na przemawianiu w Afryce. Obydwoje byli około pięćdziesiątki i mówili o obciążeniu, jakim dla organizmu i zdrowia mogą być częste podróże i intensywna praca zawodowa. Rozmowa zeszła na odpoczynek. Okazało się, że obydwaj uwielbiają grę w golfa. Więc przez następne kilka minut z ożywieniem rozmawiali o uprawianiu tego sportu.
Miałem wtedy 23 lata. Moim jedynym zainteresowaniem i pasją było głoszenie Jezusa. Żyłem kazaniami, chrześcijańskim teatrem lalki i przemawianiem na ulicy. Gdy tak ich uważnie słuchałem pomyślałem sobie: Świat ginie bez Jezusa, a oni grają sobie w golfa? Przecież to nienormalne. Co to za niskie standardy życia i chrześcijaństwa?