Niektórzy ludzie są jak kaktusy. Z zewnątrz mogą nawet wydawać się piękni, ale zbyt bliski kontakt z nimi kończy się cierpieniem. Zdarza się, że takie „kaktusy” mamy w rodzinie, sąsiedztwie, pracy, a nawet w kościele.
Relacje z ludźmi są niezwykle ważne, ponieważ tworzą nasze życie. Ponoć odpowiadają one za 85% naszej życiowej satysfakcji. Więzi z innymi mogą zarówno przyczyniać się do budowania nas i naszego życia, jak i do burzenia oraz niszczenia; mogą być zarówno życiodajne, jak i śmiercionośne. Co więcej siła i wpływ relacji ma na nas wzmocniony wpływ, gdy mamy do czynienia z autorytetami i przywódcami. Z tego też powodu warto do sfery relacji międzyludzkich podchodzić świadomie, zgłębiać ją i w tym obszarze mądrze, proaktywnie budować. Szczególnie odnosi się to do trudnych i toksycznych ludzi, którzy są częścią życia każdego człowieka.
Niestety, czasami trudnymi i toksycznymi ludźmi są też znane autorytety, ludzie wpływu i przywódcy. Kontakty i relacje z takimi osobami mogą być wyjątkowo przykre, rozczarowujące i bolesne. Jest to szczególnie trudne w środowisku chrześcijańskim, w którym ma się wysokie oczekiwania wobec tego typu ludzi.
Człowiek, który był cierniem w moim ciele
Jak dotąd, w moim życiu miałem kilkunastu przywódców, którzy wywarli na mnie pozytywny wpływ. Mieli klasę, imponowali mi, uczyłem się od nich, a także obserwowałem jak żyją. Jednak w pewnym momencie pojawił się w moim życiu lider, który mnie nie lubił i starał się pokazać to przy każdej nadarzającej się okazji. Przy tym wszystkim wcale nie krył się, ze swoimi zamiarami. To był dla mnie trudny czas. Apostoł Paweł w jednym ze swoich listów napisał: Bym się więc z nadzwyczajności objawień zbytnio nie wynosił, wbity został cierń w ciało moje, jakby posłaniec szatana, by mnie policzkował, abym się zbytnio nie wynosił (2 Kor 12:7).
W tym okresie mojego życia, właśnie ten lider był takim przykrym, bolesnym cierniem wbitym w moje ciało. Źle mnie traktował, gnębił i upokarzał. Używał do tego bezpodstawnych oskarżeń, osądów oraz niezrozumiałej dla mnie nonszalancji. Po kilku miesiącach tej trudnej relacji byłem „przemielonym” człowiekiem, zupełnie niewiedzącym, jak odnaleźć się w tej sytuacji. Nikt nie przygotował mnie do bycia chrześcijaninem w kontekście współpracy z toksycznym liderem, który stosuje duchową przemoc.
W tym czasie w ogóle nie rozumieliśmy z żoną tego, co się dzieje. Uważaliśmy, że to, co nas spotyka jest wysoce niesprawiedliwe i w ogóle nie powinno mieć miejsca. Jednak dzisiaj, gdy patrzymy wstecz na te wszystkie przykre rzeczy, których wtedy doświadczyliśmy ze względu na relację z tym człowiekiem, to oczywistym jest, że to, co my postrzegaliśmy jako przekleństwo, tak naprawdę okazało się błogosławieństwem. Dzięki temu liderowi i sytuacjom, które miały wtedy miejsce w naszym życiu, wydarzyły się trzy ważne rzeczy:
Po pierwsze – zostaliśmy wypchnięci poza naszą strefę komfortu i zmuszeni do wybudowania życia poza światem, który znaliśmy
Wydaje nam się, że gdyby tego człowieka nie było w naszym życiu, to nie dotarlibyśmy tak daleko. Z pewnością nie moglibyśmy doświadczyć tych wszystkich wspaniałych rzeczy, których później doświadczyliśmy, jeśli pozostalibyśmy w naszej strefie komfortu. Dzisiaj jesteśmy mu wdzięczni, ponieważ pośrednio dzięki niemu (choć prawdopodobnie nie zdaje sobie z tego sprawy) możemy prowadzić lepsze życie.
Bóg wszystko obraca ku dobremu.
A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani. (Rz 8:28)
Po drugie – zrozumieliśmy, jakich ludzi nie chcemy mieć w naszym życiu
Jeśli pragniesz mieć dobre życie, to zapraszaj do niego dobrych i ubogacających cię ludzi, natomiast wypraszaj i wytyczaj granice złym, toksycznym i tym wszystkim, którzy cię zubażają i niszczą.
Biblia nigdzie nie uczy, że powinniśmy otworzyć się na wszystkich ludzi i byle kogo włączać do swojego życia. Wręcz przeciwnie, w tej księdze jest wiele fragmentów, które sugerują mądre dobieranie sobie przyjaciół i osób, dla których otwieramy swoje życie. Nawet więcej, Biblia dokładnie precyzuje, od jakiego rodzaju ludzi powinniśmy się odgrodzić.
Twoje życie osobiste i towarzyskie jest jak ogród. Nie pozwól, aby ukorzeniali się w nim niewłaściwi ludzie. Nie chcesz w ogrodzie swojego życia cierniów i toksycznych chwastów.
Powinniśmy szanować wszystkich ludzi i robić dla nich to, co możemy, ale nie znaczy to, że na wszystkich musimy się otworzyć i wszystkim udzielić prawo wejścia do wewnętrznego ogrodu naszego życia. Wręcz przeciwnie, nasze życie osobiste powinno mieć granice i tych granic należy czujnie strzec.
Jeśli pozwolisz przypadkowym osobom uczestniczyć w twoim życiu, wówczas zajmą oni miejsce tych właściwych osób, którymi należałoby się otoczyć. Uzmysłów sobie, że przestrzeń twojego wewnętrznego życiowego ogrodu jest ograniczona. Nie warto do swojego życia wpuszczać niewłaściwych, złych i toksycznych osób.
Po trzecie – nauczyliśmy się znaczenia wytyczania ludziom granic
Niemożliwym jest wybudowanie udanego życia i satysfakcjonujących więzi z ludźmi bez opanowania sztuki wytyczania granic sobie i innym.
To, że jesteś chrześcijaninem nie oznacza wcale, że musisz pozwolić ludziom wchodzić ci na głowę i wyprawiać z tobą wszystko, na co przyjdzie im ochota. Masz prawo mówić NIE, wytyczać granice i ich bronić. W przeciwnym razie ludzie będą niszczyć ciebie i twoją rodzinę.
Życiowa lekcja
Jeśli pragniesz prowadzić dobre, spełnione i owocne życie, to będziesz musiał nauczyć się radzić sobie z trudnymi i toksycznymi osobami [włączając w to przełożonych].
Zastanów się
- Czy w twoim życiu byli trudni i toksyczni ludzie? Jeśli tak, to jaki wpływ wywarli na ciebie?
- Dlaczego Bóg nie usuwa trudnych i toksycznych ludzi z życia chrześcijan?
- Czy według ciebie Bóg może wykonać pozytywną pracę w nas i naszym życiu poprzez trudnych i toksycznych ludzi?
- Jak radzić sobie z trudnymi i toksycznymi osobami [włączając w to przełożonych]?
- Czy w tej chwili jest w twoim otoczeniu trudny i toksyczny człowiek? Jeśli tak, to czy powinieneś w związku z tą sytuacją coś zrobić?
- Czy jesteś trudnym i toksycznym człowiekiem? Dlaczego tak uważasz?
Photo credit: unsplash.com; Annie Spratt
Bardzo będę wdzięczny – o ile to możliwe – za więcej chrześcijańskich materiałów na tytułowe zagadnienie radzenia sobie i życia z tzw.toksycznymi ludźmi. Bardzo proszę o pomoc bo borykam się z tym od wielu lat jako ewangeliczny chrześcijanin
Hey, Piotrze, przede wszystkim polecam dwa moje inne wpisy na ten temat:
https://instytutdidaskalos.pl/przywodztwo/biblijne-historie-z-trudnymi-i-toksycznymi-ludzmi-w-tle
https://instytutdidaskalos.pl/zarzadzanie-soba/jak-sobie-radzic-z-trudnymi-i-toksycznymi-osobami-wlaczajac-w-to-przelozonych
Prócz tego warto zaznajomić się z literaturą tworzoną przez Henry Cloud i John Townsend, np: „Stuka mówienia nie” http://www.tolle.pl/pozycja/sztuka-mowienia-nie
„Konieczne zakończenia” Henry Dr Cloud
„Uzdrawiające zmiany” Henry Dr Cloud
„Bezpieczne relacje” Henry Cloud, John Townsend