Od potencjału do wielkości biuro@instytutdidaskalos.pl
Zaznacz stronę

Okres sabatowy

paź 8, 2013 | rozwój osobisty, zarządzanie sobą, życiowe lekcje

Gdy zbliżałem się do czterdziestki czułem, że powinienem zatrzymać się na około rok, aby odpocząć i uporządkować swoje życie.

Kilka lat wcześniej poznałem interesującego pastora z USA, który powiedział, że są takie okresy w życiu ciężko pracującego człowieka, kiedy powinien funkcjonować na biegu jałowym. Polega to na tym, że na zewnątrz uczestniczy w życiu i pracy zawodowej, jednak w rzeczywistości w tym czasie nie daje z siebie wszystkiego, nie angażuje się na 100%, nie wrzuca najwyższych biegów, unika sytuacji stresowych, nie realizuje ambitnych celów i w sposób zamierzony nie podnosi sobie poprzeczki. Postępuje tak nie dlatego, że jest leniwy, czy też poddał się, ale po to, aby:

  • odpocząć i zregenerować się,
  • dojść do siebie emocjonalnie,
  • odnaleźć wewnętrzny pokój,
  • na nowo odkryć swój kierunek i uzmysłowić sobie, dlaczego należy zmierzać właśnie w tę stronę,
  • przemyśleć wszystko, wyciągnąć lekcje i zaplanować przyszłość.

Na kilka miesięcy zanim dowiedziałem się, że mój syn został zaatakowany przez chorobę nowotworową odczułem, że Bóg do mnie przemawia. Swoim sercem odebrałem, że wkrótce się zatrzymam, aby odpocząć i uporządkować swoje życie, że rozpocznie się dla mnie okres jałowy. Wtedy wszystko się zatrzyma, a moje przedsięwzięcia przez jakiś czas będą leżały odłogiem.

Nie wiem jakie Ty masz doświadczenia w słuchaniu głosu Bożego, ale w moim przypadku często było tak, że Bóg nie odpowiadał na pytania, które Mu stawiałem, natomiast mówił do mnie o rzeczach, które mnie w danym momencie nie interesowały i których nie chciałem przyjąć. Tak też było ze słowem odnośnie okresu sabatowego. Gdy w tym czasie zatrzymywałem się, aby choć trochę przybliżyć do Boga, to natychmiast przychodziło do mnie słowo, że wkrótce moje życie się zatrzyma, nie będę wykonywał pracy, natomiast doświadczę dużego błogosławieństwa, które nie będzie wynikiem moich wysiłków.

Nie rozumiałem wtedy, że nie jest to Boża propozycja, ale uprzedzenie odnośnie tego, co wkrótce nastąpi. Gdy to słowo mnie konfrontowało, myślałem sobie: To zupełnie niemożliwe. Mojego życia i służby nie da się tak po prostu zatrzymać. Przynajmniej nie teraz. Byłem pracoholikiem. Gnałem na piątym biegu. Naprawdę kochałem to, co robiłem. Poza tym szykowałem się do wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, aby tam poprowadzić kilka seminariów dla rosyjskojęzycznych. To było moim marzeniem, które wkrótce miało się spełnić. W mojej skrzynce było już zaproszenie, z którym miałem jechać do konsulatu amerykańskiego.

Na początku kwietnia 2012 roku u mojego ośmioletniego wtedy syna Szymona zdiagnozowano guza mózgu czwartego stopnia złośliwości. Moje życie i praca zawodowa w jednej chwili zatrzymały się w miejscu. Wszystko, co do tej pory było ważne, przestało takim być. Do Stanów Zjednoczonych nie poleciałem. Kalendarz leżał na moim biurku nie otworzony.

Miesiącami towarzyszyłem mojemu synowi, najpierw podczas leczenia neurochirurgicznego, a potem kursów chemioterapii i radioterapii.

š____________________________

Gdy ostatniego sierpnia 2012 roku wróciłem z synem z leczenia w Warszawie, zapytałem Boga:

– Jak teraz mam żyć? Jak teraz ma wyglądać moje życie? Co mam robić?

Przyjąłem wtedy objawienie, że w roku szkolnym 2012 – 2013 nic nie mam robić, że moje życie i służba powinny leżeć odłogiem. Odebrałem swoim sercem, że to jest okres podarowany mi przez Boga, aby:

  • odpocząć i zregenerować się,
  • dojść do siebie emocjonalnie,
  • odnaleźć wewnętrzny pokój,
  • na nowo odkryć swój kierunek i uzmysłowić sobie, dlaczego należy zmierzać właśnie w tę stronę,
  • przemyśleć wszystko, wyciągnąć lekcje i zaplanować przyszłość.

Na początku nie było łatwo. Chciałem natychmiast zapomnieć o chorobie syna i rzucić się w wir pracy, ale to nie było możliwe. W czasie, gdy towarzyszyłem mojemu choremu onkologicznie dziecku nie pracowałem. Z tego powodu wiele projektów, nad którymi trudziłem się całymi latami zawaliło się. Zamknęły się też drzwi, które do tej pory były szeroko otwarte. Zakończyły się również pewne relacje. Nie wsiadłem do pewnych pociągów i one odjechały [beze mnie]. Na początku było mi przykro z tego powodu, ale potem odnalazłem w tym wszystkim pokój. To jest część życia.

š________________________

Gdybym miał podać jakiś fragment Biblii, który najlepiej odzwierciedla ten okres mojego życia, to ukazałbym na 27 rozdział Dziejów Apostolskich. Opisuje on podróż Pawła do Rzymu, a szczególnie burzę i rozbicie okrętu, którym płynął. Z różnych powodów ta podróż się przedłużała i żegluga była już niebezpieczna. W tych okolicznościach apostoł Paweł powiedział:

Mężowie, przewiduję, że dalsza żegluga będzie związana z niebezpieczeństwem i z wielką szkodą nie tylko dla towaru i statku, ale i dla naszego życia. (Dz 27:10)

Rowing boat on a house roof - Fira - Santorini - Greece - 02To był idealny czas, aby zawinąć do jakiegoś portu i przezimować, jednak nie posłuchano mądrej rady Pawła i w wyniku tego narażono na wielkie niebezpieczeństwo wielu ludzi, nie wspominając o tym, że został utracony wielki majątek.

Historia ta pośrednio uczy ważnej lekcji o życiu. Jest ono podróżą, która przypomina żeglugę morską. Przeważnie powinniśmy żeglować przez oceany życia, płynąć z jednego portu do drugiego, walczyć ze sztormami. Ale są takie okresy, kiedy trzeba zacumować w porcie, przezimować, odpocząć, naprawić okręt i czekać na właściwy czas na wypłynięcie, na właściwe warunki do żeglugi, na sprzyjające wiatry.

17 kwietnia 2012 w swoim dzienniku napisałem:

Gdy cały świat wali się człowiekowi na głowę, to nie jest czas, aby iść do przodu, jakby nic się nie działo. Trzeba się zatrzymać i popłynąć w innym tempie, w inny sposób, w innym kierunku. Wtedy inne rzeczy stają się ważne i właśnie te rzeczy powinny wtedy być ważne.

Jesteśmy tylko ludźmi, nie maszynami, a nawet maszyny nie są w stanie funkcjonować przez cały czas na najwyższych obrotach.

Czasami potrzebujesz swoje życie wyhamować i zatrzymać się na dłuższy czas, aby odpocząć, zregenerować się i przygotować do dalszej podróży.

Praktyczne zastosowanie

  • Czy kiedykolwiek miałeś podobne doświadczenie? Jeśli tak, to czego Cię ono nauczyło?
  • W jakim okresie życia jesteś – czy to jest czas na żeglugę, czy też na zawinięcie do portu? Dlaczego tak uważasz?

Przeczytaj również: Rozpędzona.

Photo credit: Wikimedia Commons

Zobacz inne wpisy w tej kategorii:

2 komentarze

  1. Ela Stawnicka-Zwiahel

    Życie człowieka jest jak droga powiadają chasydzi. Trzeba się zatrzymać, by się zorientować – gdzie jesteś? To pytanie – nie bez przyczyny zadał Bóg po upadku Adamowi. Bo może już jesteś na bezdrożu? A może jeszcze nie wszedłeś na Drogę?Czy Twoja ducha jest łataniną – w strzępach? Czy sztuką z jednej sztuki materiału? (jak pyta Martin Buber, żydowski myśliciel, twórca filozofii dialogu)….

  2. Andrzej Mytych

    Ela, dzięki za przypomnnienie o Buberze. Muszę sobie jeszcze raz przeczytać tę jego świetną książkę. Dzięki za to, że mi ją poleciłaś.

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *