Szczęście określa się jako dobrą, przyjemną emocję spowodowaną doświadczeniem, ocenianym jako pozytywne przez tego, kto je przeżywa. Ludzie pragną być szczęśliwi, dla każdego oznacza to coś innego, jednak wspólnym mianownikiem, jest to, że w odczuciu konkretnej osoby to, co aktualnie przeżywa, doświadcza jest jak najbardziej pozytywne i właściwe. Temat szczęścia jest złożony i analizowany przez ludzkość od wieków. Czasami ludzie prezentujący publicznie swoje wypowiedzi dają „recepty na wykupienie” szczęścia, jednak istnieje ryzyko, że zastosowanie ich nie przyniesie oczekiwanego rezultatu. Mogą to być tylko subiektywne przeżycia konkretnej osoby oraz jej własne postrzeganie tego zagadnienia.
Czy można do tematu szczęścia podejść jak do obiektu badań? Czy wyniki własnych obserwacji można przedstawiać jako fakt, pewnik, niepodważalne twierdzenie?
Zdarza się, że jakość życia wyznaczana jest przez ideologię konsumpcjonizmu. Poszukiwanie, zdobywanie i zaspokajanie własnych pragnień i potrzeb, zdaje się przysłaniać to, co prawdziwe. Czasami słyszę lub czytam, że wyznacznikiem szczęścia jest skupienie na sobie, spełnianie zachcianek, kierowanie wzroku na nowe rzeczy, które mają przynieść satysfakcję. Jednak historia pokazuje, że życie wypełnione dobrami materialnymi i ponadprzeciętnymi uciechami nie zawsze nazywa się szczęśliwym.
Głębia życia ukryta w prostocie
Często wracam do filozofii życia, którą w swoich felietonach, opowiadaniach, powieściach prezentował Bolesław Prus. To jeden z moich ulubionych autorów. Poznając jego biografię nakreślił mi się obraz człowieka odpowiedzialnego, skromnego, mądrego i niezwykle wrażliwego na ludzką krzywdę. Starał się służyć społeczeństwu tym, czym go Bóg obdarzył. Unikał splendoru, nie szukał poklasku, potrafił całymi dniami pisać, nie wychodząc ze swojego gabinetu. Pouczał, napominał i tak często jak mógł wskazywał na problemy ówczesnego społeczeństwa, sugerując drogi wyjścia.
Dzieciństwo i młodość Prusa nie należały do łatwych. Wcześnie stracił rodziców, zajęła się nim najbliższa rodzina. Jako młodzieniec szukał swoich dróg i próbował wdrażać własne pomysły na przyszłość. Wiele z nich skończyło się niepowodzeniem, co niestety skutkowało brakami finansowymi. Gdy zajął się pisaniem do różnych gazet, z czasem stał się poczytnym felietonistą, a jego sytuacja życiowa ustabilizowała się. Zaczął myśleć o małżeństwie.
Ożenił się w styczniu 1875 roku z Oktawią Trembińską. W prezencie ślubnym dał żonie maszynę do szycia. Nie wiadomo jakiej marki był ten sprzęt, lecz w tamtym czasie należał do dóbr luksusowych. Maszyna do szycia z upływem lat stała się popularnym sprzętem domowym. Posiadanie jej nie było udziałem tylko zamożnych pań, wysokiej i średniej klasy, ale trafiła pod strzechy, ułatwiając życie niejednej zapracowanej gospodyni. Co ten prezent mógł oznaczać dla pani Oktawii? W sumie nie bardzo wiadomo, lecz w znacznej mierze ułatwił żmudną pracę do tej pory wykonywaną igłą i był najbardziej wartościowym sprzętem w ich domu. Czytając monografię Prusa fakt dotyczący prezentu ślubnego zwrócił moją uwagę. Po pierwsze w naszych czasach maszyna do szycia nie robi na większości panien młodych wrażenia, a po drugie jest łato dostępnym sprzętem i stosunkowo tanio można ją kupić. Wiele rzeczy z upływem dekad się zmienia.
Małżeństwo Głowackich prowadziło cichy, skromny tryb życia, wspierali się i dodawali otuchy we własnych słabościach. Prus nie dążył do przywilejów, jakie mogła dać mu popularność. Był lubiany jako pisarz i dziennikarz, jednak nie można powiedzieć, że wybijał się ponad Orzeszkową, czy Sienkiewicza. Jego talent uwolnił się w Lalce, Emancypantkach i Faraonie. Nie szukał „uciech życia”, tylko raz odbył dalszą podróż zagraniczną. Mieszkał i pracował w Warszawie, starł się sprostać czasom, w których żył. W Lalce pokazał, do czego prowadzi egoizm, pogoń za pieniądzem i duchowa pustka, której nie zdoła wypełnić bogactwo i przepych.
Wydaje mi się, że Prus był niezwykłym człowiekiem, zależało mu na dobru i szczęściu drugiego człowieka. W prostocie życia pisarza kryła się jego głębia. Wyrażała się w dużej mierze patrzeniem na drugiego człowieka z czułością, wrażliwością i empatią. Mimo upływu lat można dużo odebrać z jego twórczości. Stylem życia, jaki prowadził wydawał się mówić:
Trzeba starać się być szczęśliwym, bo tylko tacy ludzie dają szczęście innym.
Poszukując własnych „recept” na szczęście warto zastanowić się, czym jest ono dla nas i może przewartościować pewne rzeczy. Czasami to, co wydaje się wspaniałym, nie jest takim w rzeczywistości. Zatrzymaj się, pomyśl, rozejrzyj wokoło, być może znajdziesz tych, którzy mając szczęście rozdają je innym. Poproś, aby podzielili się tym co mają i podaj to dalej.
Photo by Brigitte Tohm on Unsplash
0 komentarzy