Ostatnio myślę sobie, że wiele rzeczy, których doświadczamy i obserwujemy poddajemy ocenie oraz kategoryzujemy. Dzieje się to w mało znaczących oraz w istotnych dla naszego życia sytuacjach. Jednak nie zawsze to, co widzimy jest prawdą i zasługuje na nasz z góry wydany wyrok. Zdarza się, że na drugiego człowieka patrzy się i ocenia według własnych kryteriów, które raz ustalone nie chcą poddać się zmianom.
Jakiś czas temu stojąc w kolejce do kasy, w jednym z supermarketów miałam okazję zaobserwować pewną scenkę z relacji międzyludzkich. Kolejka była długa, a gdy przede mną były już tylko dwie osoby, monotonię oczekiwania nagle przerwano. Do upragnionego momentu skasowania moich zakupów i opuszczenia sklepu dzieliły mnie tylko dwie osoby. Był to mężczyzna stojący przede mną i kobieta, która właśnie miała zapłacić za zakupione produkty. Kobieta była w średnim wieku, schludnie ubrana, mocno ogarnięta i dystyngowania. Wyglądała jakby była nagniewana na cały świat. Przejawiała silną tendencję do upominania i wygłaszania swoich prawd, zapieczętowanych teorią nieomylności. Mogłam to dostrzec w trakcie robienia zakupów, ponieważ dwukrotnie upomniała moje dziecko, ostrzegając je przed strasznymi konsekwencjami, wynikającymi z wypicia detergentów. Faktycznie przechodziliśmy obok środków czystości, ale nie odkręcaliśmy butelek z płynem do czyszczenia toalety, nawet nie było ich na liście naszych zakupów!
Przełknęliśmy tą uwagę, ale nie był to koniec. W dziale ze słodyczami uświadomiła nas o niszczącej sile cukru. Pokiwałam głową z delikatnym uśmiechem i poszłam dalej. Kolejny raz spotkaliśmy się przy kasie, jednak dzielił nas pewien przypadkowy mężczyzna, stając się celem, w który wymierzyła. W pewnym momencie zaczęła krzyczeć na niewinnego człowieka, żeby przesunął się i odszedł na bezpieczną odległość, ponieważ ona ewidentnie wyczuwa, że zamierza ukraść jej portfel.
– Doskonale znam ludzi takiego pokroju jak pan! Proszę się odsunąć, za blisko pan stoi – krzyczała. – Wiem, o co panu chodzi!
Mężczyzna znieruchomiał i zaniemówił, nic się nie odezwał, spokojnie odsunął się od kobiety i pozwolił jej odejść razem z nieuzasadnionym wzburzeniem. Przyjrzałam się człowiekowi w kolejce przede mną, żeby zobaczyć, o jakim „pokroju” pani mówiła.
Był mężczyzną w średnim wieku, ubrany bez przesady, raczej skromnie, zwyczajnie. Na taśmie zmierzającej do kasy położył kilka bułek i pasztetową. Widać było, że nie należy do zamożnych, ale nie przejawiał też żadnych cech, które sugerowałyby na szczególną miłość do alkoholu. Mocno przeorana zmarszczkami twarz sugerowała niełatwe życie. Radość i spokój raczej nie zostawia takich śladów. Stałam i zastanawiałam się, dlaczego wyrafinowana pani tak zaatakowała mężczyznę, któremu ewidentnie coś w życiu nie wyszło. Na długo pozostanie mi ta scena w pamięci. Mężczyzna skasował zakupy i odszedł. Zabrał ze sobą kolejne doświadczenie po zetknięciu się z tym „poukładanym, racjonalnym” oraz wybitnie schematycznym światem.
Lekcja dla mnie?
Pęd życia, ciągłe zabieganie, codzienne sprawy oraz nierzadko skupienie się na sobie samym powodują, że tracimy z oczu drugiego człowieka. Tak łatwo popatrzeć i stwierdzić coś, co jest zgodne tylko z własnymi mniemaniami, osądzić i odejść. Być może granice, które ta poukładana pani wytyczyła, dawały jej poczucie bezpieczeństwa, lecz patrzenie na świat przez pryzmat swoich koncepcji, nie pozwala dostrzec prawdy.
Nie przyklejajmy ludziom łatek na podstawie własnych schematów.
Powinniśmy starać się zmieniać sposób patrzenia na drugiego człowieka, ponieważ nie w każdym kryje się „złoczyńca”, czyhający na nasz portfel.
Photo credit:unsplash.com; Christopher Burns
Interesujące doświadczenie. Doskonały przekaz.
Dziękuję za komentarz.