Więzieniem dla człowieka mogą być różne rzeczy. Rozmaite drogi prowadzą do bram, za którymi są małe pokoiki z grubymi kratami w oknach. Nikt nie chce się tam znaleźć. To nie jest zwyczajny, znany nam świat, w którym ludzie wstają rano, odwożą dzieci do przedszkola, idą do pracy, wracają, gotują obiad itd. W tym dziwnym odizolowaniu jest inaczej. Na normalne życie patrzy się przez kraty, a pole widzenia jest mocno ograniczone. Nie mam na myśli fizycznego więzienia, instytucji, która teoretycznie ma wykonać wymierzoną przez sąd karę, ale chcę napisać o więzieniu niematerialnym, niewidzialnym, a jednak bardzo realnym.
Człowiek został powołany do wolności. Bóg mówił o tym w swoim Słowie od samego początku. Właśnie po to stworzył Adama i Ewę. On nie chciał ich zniewolić, wszystko miało być podporządkowane człowiekowi, a człowiek Bogu, z miłości do Niego. Nie na zasadzie zdominowania, kontroli i przymusu, ale miłości i jedności z Bogiem. Taki był plan Stwórcy, człowiek jednak zbuntował się i wybrał inną drogę. Drogę, która poprowadziła go do więzienia. Adam z Ewą myśleli, że zyskali lepsze życie, ale tak naprawdę grzesząc przeciwko Bogu, dostali się do niewoli. Co stało się dalej? Dalej było coraz ciemniej, ciaśniej, mroczniej, jak w najstraszniejszym więzieniu. Człowiek myślał, że sam stanie się bogiem, a tymczasem pycha okazała się dla niego celą. Krępowała ruchy i zawężała pole widzenia.
Ludzie bardzo często siedzą zamknięci w więzieniu zbudowanym „własnymi rękami”, właściwie własnymi myślami. To one prowadzą ich prosto za mury, gdzie życie jest zupełnie inne. W więzieniu do niczego nie dojdziemy, nic nie osiągniemy, tam pole manewru jest zawężone do minimum. Ci, którzy przebywają w więzieniu – instytucji, wiedzą, że w nim są. Czekają na koniec kary i mają nadzieję na zmianę, gdy wyjdą na wolność. Natomiast więzienie niewidzialne jest o tyle gorsze, że człowiek niekoniecznie zdaje sobie sprawę z tego, że w nim jest. Wydaje mi się, że przebywając w więzieniu, nie można w pełni zrealizować przeznaczenia, które Bóg zaplanował dla człowieka.
Nie chcę skupiać się na tym, co nas więzi i zniewala, ale na tym, że życie poza więzieniem jest możliwe. Bóg powołał nas do wolności i daje możliwość życia poza więzieniem. Chrystus wyzwolił nas, abyśmy w tej wolności żyli. Jednak czym jest ta prawdziwa wolność? Świat oferuje wolność wszelkiego rodzaju. Celebryci, idole – to oni mówią i piszą o wolności, dając przykład, jak w pełni cieszyć się życiem. Postępowanie, któro sprowadza się tylko do uszczęśliwiania samego siebie nie można nazwać wolnością.
Ograniczenie wolności jest wbrew ludzkiej naturze, a jednak sami odbieramy sobie możliwość życia w wolności, a Bogu uniemożliwiamy działania, dążące do ofiarowania jej nam. Wszystko sprowadza się do tego, że należy rozpoznać u siebie zniewolenie i zacząć współpracować z Bogiem, aby odzyskać wolność. Biblia mówi o wolności, którą przyniósł Chrystus. To On wziął na siebie wszelki brud, grzech i choroby, stał się przekleństwem, abyśmy mogli dostąpić błogosławieństwa, stał się ubogi, aby nas ubogacić. Wypełnił wszystko i wypuścił jeńców na wolność. Błogosławieństwa płynące z krzyża Jezusa Chrystusa dostępne są przez wiarę. Teraz zaczynam rozmieć, że prawdziwą wolność przynosi mi czynienie tego, co Bóg mówi w swoim Słowie. Nie da się tego wytłumaczyć, tego trzeba doświadczyć.
Wolność, którą ofiaruje Jezus przynosi niesamowitą ulgę i zdejmuje ciężar przytłaczający tak długo, że staje się w pewnym momencie naturalny. Dopiero po wyjściu zza krat dostrzega się to, czego wcześniej nawet nie można było sobie wyobrazić. Pierwszy oddech wolności, powiew nadziei płynący prosto z tronu Ojca, zaczyna rozpalać serce. W tym momencie rozpoczyna się podróż z rozkładem jazdy zaplanowanym przez Niego.
Photo credit: Wojciech Łuczak
0 komentarzy