Od potencjału do wielkości biuro@instytutdidaskalos.pl
Zaznacz stronę

W życiu bardzo łatwo utknąć, zjechać na bocznicę, zawiesić się, ugrząznąć, wyjąć wtyczkę z gniazdka…

Tak naprawdę, raz na jakiś czas należy odsunąć się trochę od wiru rzeczywistości, odpocząć, poukładać swoje wewnętrzne sprawy i nabrać właściwej perspektywy. Nie można ciągle gnać na oślep przez życie na piątym, a nawet szóstym biegu, ale z drugiej strony można zatrzymać się na dłużej, niż należy. Czasami człowiek zjeżdża na chwilkę na bocznicę, aby odpocząć, schować się, przemyśleć parę spraw, uspokoić się i pozostaje na niej przez wiele lat.

Niekiedy na bocznicę zjeżdżamy przypadkiem, jakoś tak wyszło, zupełnie niechcąco. Z roku na rok odbijamy coraz bardziej od swoich marzeń, aż w końcu lądujemy na jakimś zaniedbanym, zapomnianym przez życie parkingu i stoimy. Ugrząźliśmy. Niszczejemy. Nasze opony sflaczały, wybili nam reflektory, ukradli lusterka. Na początku to nam nawet za bardzo nie przeszkadzało. Tak po prostu zaszyliśmy się… No, ale w końcu zrobiło się to męczące. Zaczęliśmy się dusić. Przecież nie do takiego życia zostaliśmy stworzeni, nie takiego życia pragnęliśmy.

Niektóre okresy w naszym życiu miały mieć charakter przejściowy, a okazało się, że tak właśnie będziemy żyli latami. Na pewnych stacjach mieliśmy się tylko przesiąść, a okazały się stacjami kończącymi naszą podróż.

Pewnego dnia budzimy się rano, idziemy do lustra i przyglądamy się sobie tak, jakbyśmy się dawno nie widzieli, zadając pytania: „To tak ma wyglądać reszta mojego życia? To jest już wszystko, na co mnie stać? Czy to jest już wszystko, co los ma mi do zaoferowania? Mam się z tym pogodzić, czy walczyć dalej?”

Gdy człowiek ugrząźnie…

Gdy człowiek ugrząźnie w swoim życiu, wydarza się kilka rzeczy:

1. Człowiek przestaje się rozwijać

Życie ma to do siebie, że chyba nie da się stać w miejscu. Albo człowiek idzie do przodu, albo się cofa. Miejsce, które kilka lat wcześniej było miejscem wielkiego sukcesu powszednieje i może stać się miejscem wielkiej porażki.

Zgodnie z prawami natury, wszystko, co stoi w miejscu i nie rozwija się – niszczeje. Porzuć nowiutki samochód na parkingu, a po kilku latach zrobi się wrakiem. To, co nie jest w ruchu niszczeje. To, w czym nie ma życia umiera.

Jeśli chcesz się rozwijać, to powinieneś żyć, iść do przodu, zdobywać kolejne szczyty!

2. Człowiek traci perspektywę i przestaje dostrzegać możliwości

Zwróć uwagę na to, że ludzie, którzy w swoim życiu się „zawiesili”, nie widzą możliwości. To jest typowe, gdy człowiek grząźnie – zaczyna skupiać się wtedy na tym, co niemożliwe, a także na wymówkach, którymi usprawiedliwia przedłużający się pobyt na bocznicy.

Trudno, będąc w bezruchu, dostrzec możliwości.

Jeśli samochód jest porzucony na parkingu, to w końcu jego szyby robią się brudne i niewiele przez nie widać. Orzeł nie może cały czas szybować w przestworzach, ale gdy nie szybuje, to jego horyzonty są ograniczone. Jeśli chcesz zobaczyć więcej, to wzbij się do góry i szybuj – umyj szyby i zacznij jechać! Niewiele możliwości pojawia się, gdy stoimy na parkingu.

3. Trudno człowiekowi ruszyć z miejsca

Gdy ludzie są w ruchu, nie trudno podejmować się nowych zadań, czy wyzwań i doskonale radzić sobie z nimi. Inaczej jest z tymi, którzy się zawiesili.

Jako lider wiem, że jeśli chcę, aby ktoś zrobił coś dobrze i szybko, muszę delegować to człowiekowi, który jest zajęty i nie ma czasu. Taka osoba jest rozpędzona i prawdopodobnie stosunkowo szybko poradzi sobie z zadaniem, które zamierzam jej delegować. Jeśli  natomiast to samo zadanie próbuję delegować człowiekowi, który się zawiesił, to choć ma dużo czasu, zwykle jest to droga przez mękę. Rzadko taka osoba robi to, o co ją proszę, tak jak należy.

To jest jak samochód. Gdy na co dzień nim jeździsz, w każdej chwili możesz go odpalić i ruszyć. Ale spróbuj odpalić samochód, który stał na parkingu przez pięć lat i gdzieś nim pojechać! W oponach nie ma powietrza, przez szyby nic nie widać, akumulator wyładowany, albo ukradziony, nie wiadomo, co tam w baku – jednym słowem, trzeba na warsztat, a nie na autostradę!

I wcale nie chodzi o to, że ludzie, którzy w życiu ugrząźli nie mają możliwości, aby się wyrwać. Mają, bo możliwości pojawiają się co jakiś czas, ale problem polega na tym, że są one połączone z ryzykiem, a człowiek, który ugrzązł, albo nie ma ochoty, albo też odwagi, aby z tym ryzykiem się zmierzyć.

4. Człowiek zaczyna odczuwać frustrację z powodu miejsca, w którym się znajduje

Szczególnie osoby ambitne, które wzywa przeznaczenie, gdy na dłuższy czas ugrzązną w miejscu przestoju, to zaczynają się męczyć i dusić. Ogarnia je przygnębienie i frustracja. Chce im się krzyczeć. Ich serce jest miotane negatywnymi uczuciami, którymi czasami dają upust, odreagowując na otoczeniu. Robią się marudni.

Nie doświadczają spełnienia. Czasami odgrywają rolę człowieka szczęśliwego, albo po prostu są zrzędami i marudami.

5. Poczucie wartości człowieka znacząco się obniża

Rzeczy opisane powyżej zaczynają w końcu przekładać się na samoocenę i postrzeganie własnej wartości, szczególnie wtedy, gdy człowiek porównuje się z innymi ludźmi, którzy w jego oczach radzą sobie zdecydowanie lepiej niż on. Pojawiają się pytania: „Co jest ze mną nie tak? Czego mi brakuje? Dlaczego ja nie potrafię wybudować dobrego życia?”

W takim miejscu bardzo łatwo sobą wzgardzić i zacząć się poniżać. Łatwo jest uwierzyć w to, że jest się nikim, nieudacznikiem, człowiekiem skazanym na porażkę, a w najlepszym razie na przeciętność.

Z takiego miejsca jesteśmy już tylko o krok od pogodzenia się z szarością powszedniości i zrezygnowania z naszych Wielkich Marzeń i upragnionego Przeznaczenia.

Czy w swoim życiu ugrzązłeś?

Obraz_231_Lwow_

Postaw sobie poniższe pytania i spróbuj na nie szczerze odpowiedzieć:

1. Czy zatrzymałeś się w swoim osobistym rozwoju, a nawet zacząłeś się cofać?

  • Czy miejsce, które kilka lat wcześniej postrzegałeś za miejsce swojego wielkiego sukcesu, dzisiaj postrzegasz za miejsce porażki?
  • Czy przestałeś świadomie dążyć do przodu i zdobywać kolejne szczyty?

2. Czy straciłeś perspektywę i zaczyna Ci się wydawać, że jesteś ograniczony brakiem możliwości?

  • Czy trudno Ci dostrzec możliwości?
  • Czy masz ograniczone horyzonty i trudno Ci widzieć rzeczy w szerszej perspektywie, niż kolejny miesiąc?

3. Czy trudno Ci się zmobilizować, aby przystąpić do działania?

  • Czy są rzeczy, które koniecznie powinieneś zrobić – ale trudno Ci się za nie zabrać?
  • Czy trudno Ci podejmować nowe zadania i wyzwania?
  • Czy, gdy pojawiają się fenomenalne możliwości, to brakuje Ci siły i odwagi, aby zaryzykować?

4. Czy zaczynasz odczuwać frustrację z powodu miejsca, w którym jesteś?

  • Czy zacząłeś się męczyć i dusić w miejscu, w którym jesteś? Czy ogarnia Cię przygnębienie i frustracja? Czy czasami chce Ci się krzyczeć?
  • Czy czasami odreagowujesz swoje negatywne emocje na otoczeniu, albo jesteś marudny?

5. Czy Twoje poczucie wartości obniżyło się z powodu miejsca, w którym się w życiu znalazłeś?

6. Gdyby Twoi przyjaciele mieli szczerze ocenić miejsce, w którym jesteś, to powiedzieliby: „On ugrzązł”?

7. Czy Ty, w głębi serca, uważasz, że w swoim życiu ugrzązłeś?

Jeśli udzieliłeś twierdzącą odpowiedź na dwa, albo trzy  z powyższych pytań, to prawdopodobnie w swoim życiu ugrzązłeś, albo wkrótce ugrząźniesz.

Jeśli twierdząco odpowiedziałeś na pięć, albo więcej z powyższych pytań, to Twój samochód ma odkręcone koła i bez wysiłku nigdzie nie pojedzie.

Photo credit: Ewa Połeć

Zobacz inne wpisy w tej kategorii:

5 komentarzy

  1. Piotr Bigus

    Rzeczywiście, konieczna jest dalsza część do tego artykułu. Nie będę się tu wynurzał ile razy padło Tak z moich ust, kiedy czytałem te pytania, ale…. Pierwsza rzecz która przychodzi mi do głowy to to, że jeśli chcesz ruszyć z miejsca to:

    (1) Potrzebujesz prawdziwego przyjaciela, który cię popchnie do przodu. Kogoś kto zmotywuje, zachęci a nawet da po głowie, po to aby wrócić na właściwe tory. Jeśli ktoś utknął w miejscu i jest tam wiele lat, to samemu trudno mu się będzie zmobilizować. Dlatego potrzebujemy prawdziwych przyjaciół. Więc pogadaj z kimś, kto może ci pomóc.

    (2) Po drugie potrzeba na nowo zdefiniować cele i marzenia. Wyznaczyć sobie nowy kurs.

    (3) Czasami warto sobie popłakać i dać ujście nagromadzonym emocjom, a potem, aby nie poprzestać na użalaniu się nad sobą należy

    (4) Pomóc komuś innemu. Nic tak nie motywuje, gdy widzimy, że udało nam się komuś pomóc. Możesz mnie zacytować 🙂 „Droga do twojego sukcesu wiedzie przez zwycięstwa ludzi, którym udało ci się pomóc”.

    (5) Módl się gorliwie i ogłaszaj Boży plan dla swojego życia. Napełniaj się dobrym Bożym Słowem, a nie negatywnymi myślami z piekła rodem.

    (6) Wspominaj dotychczasowe zwycięstwa i czasy, gdy szybowałeś jak orzeł. Upajaj się odczuciami, które miałeś jak pędziłeś autostradą swojego życia i miałeś siły na coraz to nowe rzeczy.

    (7) Pamiętaj wreszcie, że Boży plan dla twojego życia jest dobry. On wie w jakim miejscu jesteś i nawet jeśli ugrzązłeś, to tylko po to, aby się czegoś nauczyć i wyciągnąć z tego jakąś lekcję na przyszłość…………….

    Uff……….. właśnie sam siebie zachęciłem…. to będzie dobry dzień!

  2. Andrzej Mytych

    Piotr

    Dzięki za świetny komentarz.

    Podoba mi się zdanie: „Droga do twojego sukcesu wiedzie przez zwycięstwa ludzi, którym udało ci się pomóc”.

    Myślę, że miarą naszego sukcesu nie jest ostatecznie nasz osobisty sukces, ale to, na ile przyczyniliśmy się do sukcesu innych ludzi.

  3. Ewa

    Dobry artykuł. Nie podam ile razy było TAK… (sporo)…
    Trudna powiedzieć sobie „Ugrzęzłam ”.

    Moment, w którym zdałam sobie z tego sprawę, był punktem zwrotnym w życiu.

    Ale … potrzebna jest jeszcze siła do tego, by dobrze odbić się od dna tego dołka w którym się znalazłam. Popieram Piotra, potrzebny jest przyjaciel, ktoś, kto poda dłoń, lub po prostu da przysłowiowego „kopa”.

    Jak stwierdzić fakt że „Ugrzęzłam” ??

    Jak dla mnie :
    Przestaję stosować w życiu zasadę JJN (Jezus Jest Najważniejszy)
    Brak marzeń …
    Pesymizm… połączony z marudzeniem i całkowitym zanikiem uśmiechu, radości z życia.

    Podoba mi się to :
    „Droga do twojego sukcesu wiedzie przez zwycięstwa ludzi, którym udało ci się pomóc”.

    Pomagając innym, a nawet dostrzegając problemy innych – nie skupiam się na swoich …

    Czekam da druga część.

    Cieszę się że na FB mogłam znaleźć takie dobre słowo 😉

  4. Kasia

    Będąc w domu z dzieckiem nie jest trudno o „ugrzęźnięcie” – rutynowe obowiązki domowe, taki sam codzienny plan dnia bardzo potrzebny dziecku, itd. Postanowiłam, że się nie dam. Jak się rozkręcałam, by nie ugrzęznąć:

    1. Rozpoczęłam od rzeczy zaległych. Wypisałam sobie na kartce wszystko to, czego nie wykonałam, a obiecałam zrobić dla kogoś innego (np. uszycie bluzki, wydzierganie sweterka, itp.).

    2. Marzenia. Wypisałam sobie praktyczne rzeczy, o których zawsze marzyłam, by się nimi zająć (np. zdrowe odżywianie), a do tej pory brakowało mi czasu na nie.

    3. Kupiłam kalendarz w układzie tygodniowym (czyli po otwarciu cały tydzień na widoku). Kalendarz z pięknymi obrazkami, by mnie zachęcić do korzystania z niego, w marcu po przecenie kosztował grosze.

    4. Znalazłam blogi na temat zarządzania czasem. Uczyłam się jak pracować z kalendarzem, czytałam o wyznaczaniu sobie terminów do kiedy mam coś wykonać. Pomocne okazały się m.in. wykłady Sybil Butler. I książka „Zjedz tę żabę”.

    5. Zaczęłam.

    W kalendarzu wpisywałam nawet takie rzeczy jak zakupy, pranie, czyli codzienne obowiązki domowe. Kilka dużych rzeczy miało przesunięcie terminu wykonania o miesiąc. Gdy nie udało mi się zrobić czegoś w danym dniu/ tygodniu – przesuwałam na następny dzień/tydzień, aż do czasu wykonania. Tak się rozkręciłam, że zrobiłam więcej ponad to, co planowałam. Niektóre z rzeczy okazały się niewarte zajmowania nimi i je poprostu wywaliłam z życia.

    Zrobiłam miejsce na nowe rzeczy od Boga.

  5. Andrzej Mytych

    Wow, to jest naprawdę świetny komentarz. Dziękuję.

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *